CZERWONA DLA SĘDZIÓW
Już dwa tygodnie minęły od rywalizacji Maksymiliana Cisiec z Zaporą Porąbka. O meczu wciąż jest jednak głośno. De facto zakończył się on w ostatnich dniach. W atmosferze łączącej w sobie elementy komedii z dramatem. Jest i w tym wszystkim spora dawka absurdu.
Niewtajemniczonym przypomnijmy – w 43. minucie meczu w Ciścu akcji ratunkowej odbijając piłkę ręką podjął się jeden z zawodników drużyny gospodarzy. Całkowicie zasłużenie upomniany został czerwoną kartką i odesłany przedwcześnie do szatni. Zdarzenie na pierwszy rzut oka jednoznaczne i nie budzące większych kontrowersji. Jest jednak zasadniczy problem. Brzmi to może niewiarygodnie, ale przez około 10 dni prowadzono dochodzenie, który z piłkarzy Maksymiliana czerwoną kartkę obejrzał!
„Podejrzanych” było dwóch – występujący z numerem 18 Łukasz Figura oraz przywdziewający „16” Tomasz Kastelik. Niemal wszyscy obserwujący mecz, a nasz portal ma w tym przypadku informację z niezależnych i obiektywnych źródeł, widzieli, że arbiter Krzysztof Kaszper „czerwień” pokazał Kastelikowi. To obrońca Maksymiliana zszedł do szatni jeszcze przed przerwą, to tego samego obrońcy brakowało w szeregach miejscowych podczas całej drugiej odsłony meczu... Nieoczekiwanie w całą sytuację zamieszany został Figura. Dlaczego? W protokole meczowym (notabene podpisanym przez przedstawicieli obu drużyn) znalazł się jako zawodnik, który... otrzymał czerwoną kartkę. Jak to możliwe?
Przywołany powyżej sędzia Kaszper zapisał w swoim notatniku „czerwień” dla numeru 18. Jego asystenci – Leszek Jękal i Andrzej Zabdyr – taką wersję potwierdzili. Opinie arbitrów nie są jedynymi, według nas i wielu obserwatorów spotkania – błędnymi. Na meczu obecny był Leszek Kowalewski, przewodniczący sędziowskiego kolegium bielskiego podokręgu. I on nie miał wątpliwości – to zawodnik z nr 18 dopuścił się przewinienia skutkującego czerwoną kartką.
Te „zeznania” oraz podpisany bez zastrzeżeń protokół, co akurat budzi spore wątpliwości, wziął pod uwagę jako nadrzędne zajmujący się „gorącym” tematem Wydział Dyscypliny BOZPN. Przesłuchano w tej sprawie zainteresowane strony, uprzednio bowiem do Wydziału wpłynęło pismo z klubu z Ciśca, że w protokole popełniony został błąd:
Rozmawiałem o absurdalnej sytuacji z przewodniczącym Wydziału Dyscypliny Andrzejem Biskupem. Trudno specjalnie dziwić się jego argumentacji i oparcia się na opinii sędziów. Tak stanowią stosowne paragrafy Regulaminu Dyscyplinarnego. Tym bardziej, że dowodów na upomnienie czerwoną kartką Tomasza Kastelika... nie ma. Jest wyłącznie słowo przeciwko słowu. A więc w najbliższym meczu ligowym, karę za bezpośrednie usunięcie z boiska, odcierpi Łukasz Figura. To ostateczna decyzja, którą chcąc nie chcąc wszyscy muszą zaakceptować.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że po konfrontacji z Zaporą Porąbka zespół z Ciśca miał rozegrać prestiżowe starcie derbowe z Metalem Skałką Żabnica. Wobec czwartej żółtej kartki w sezonie z udziału w nim wyeliminowani zostali dwaj podstawowi obrońcy – Dawid Dudka i Patryk Semik. Kastelik byłby trzecim filarem defensywy, gdyby w protokole znalazł się jako zawodnik usunięty z boiska...
Nie trudno domyślić się, że wobec pomeczowego zamieszania natychmiast spowodowało to lawinę komentarzy, opinii, domysłów i pytań, które do dziś w zasadzie odpowiedzi nie doczekały się. Nie ulega zarazem wątpliwości, że coś w tym wszystkim – nieładnie mówiąc – śmierdzi. To skandal, że numerki na trykotach – niezależnie od tego czy są bardziej, czy mniej wyraziste – zostały pomylone. Choć patrząc na poniższe zdjęcie, komentarz w tym względzie jest chyba zbędny...
Dla mnie na czerwoną kartkę zapracowali w pierwszej kolejności sędziowie. Być może to zwykła ludzka ułomność, bo błędy i niedopatrzenia każdemu przydarzyć się mogą. Nawet w sytuacji z pozoru banalnej i oczywistej. Nie chcę snuć przypuszczeń, że było inaczej, a ktoś miał w tym jakiś cel. Niewytłumaczalne jest w każdym razie, że cały stadion widział swoje, a sędziowie swoje. Tego przecież nie da się nawet racjonalnie wyjaśnić. W żaden sposób.
Podokręg żywiecki wprowadził właśnie kamery na wybranych meczach szczebla a-klasowego. Między innymi po to, by oceniać pracę rozjemców. To świetny pomysł i dobra praktyka do naśladowania. Oczywiście mam świadomość, że na miarę możliwości finansowych i organizacyjnych. Ciekaw jestem, czy gdyby kamera filmowała mecz Maksymiliana z Zaporą, protokół meczowy byłby identyczny... A jeśli tak, to sędziowie ponieśliby konsekwencje. Ostateczna decyzja odnośnie absurdalnego zdarzenia w Ciścu „broni się” dziś. Papierami. Ale zdziwienie jednych, przeplata się z wściekłością drugich i ironicznym śmiechem wszystkich.
Marcin Nikiel Redaktor Naczelny SportoweBeskidy.pl