SportoweBeskidy.pl: Za Tobą rok pracy w Koszarawie. Jak ocenisz ten okres spędzony w żywieckim klubie? 
Daniel Bąk: Zgadza się. Za kilka dni minie rok pracy. Patrząc przez pryzmat wyniku końcowego - czytaj punktowego - liczyłem na więcej. Ciężko ocenić samego siebie. Nie chcę się tłumaczyć ani tym bardziej narzekać. Wcześniej kilku trenerów z różnych względów nie podjęło się pracy w Koszarawie. Ja się zdecydowałem i nie żałuję. Zawodnicy i "szatnia" jest kapitalna. O podejściu piłkarzy do swoich obowiązków mogę mówić w samych superlatywach.
 
SportoweBeskidy.pl: 9. miejsce na koniec tamtego sezonu to zapewne spore rozczarowanie?
D.B.: Dla mnie jak najbardziej. Za wyniki, gdy są poniżej oczekiwań, odpowiada trener i ja tę odpowiedzialność biorę na siebie. Zawsze szukam winy pierwsze u siebie, później u zawodników. Nie lubię przegrywać, a znając potencjał drużyny, którą mieliśmy jesienią, sądzę, że spokojnie stać nas było na miejsca 1-3. Wiosna była słabsza z różnych względów. Kto ma je znać, to je zna.
 
SportoweBeskidy.pl: Mimo wysokich ambicji ten sezon także rozpoczęliście nie najlepiej... 3 mecze i tylko 4 punkty. Z czego to wynika? 
D.B.: Wróciły stare demony w postaci nieskuteczności. Piłkarsko nie wyglądamy źle. Mieliśmy we wszystkich spotkaniach przewagę, ale brakowało kropki nad "i", czyli bramek.
 
SportoweBeskidy.pl: Zwycięstwo z Wisłą Strumień będzie przełomowe? 
D.B.: Na mecz do Strumienia pojechaliśmy bez 3 podstawowych zawodników, co jeszcze bardziej nas zmobilizowało. Zmieniliśmy ustawienie oraz pozycje dla niektórych graczy. Chciałbym i głęboko wierzę w to, że ten mecz będzie przełomowy. Liczę na to, iż zawodnicy odblokują się po tych kolejkach i uwierzą w siebie.
 
SportoweBeskidy.pl: Mówi się, że Waszym największym problemem jest ofensywa. Dlaczego więc latem nie pozyskaliście żadnego napastnika? 
D.B.: Wykonałem kilkanaście telefonów. Dziś ciężko jest ściągnąć kluczowego ofensywnego piłkarza. Każdy się ceni... Poza tym rynek na Żywiecczyźnie jest przebrany. Mnie cieszy, że ci, którzy przyszli do Koszarawy to zawodnicy powracający na "stare śmieci" i utożsamiają się tym klubem. Jednocześnie liczę na to, że ktoś z obecnych piłkarzy ofensywnych wreszcie "odpali".
 
SportoweBeskidy.pl: Kto jest faworytem "okręgówki" skoczowsko-żywieckiej? 
D.B.: Błyskawica Drogomyśl, Orzeł Łękawica, Góral i... Koszarawa, jeżeli ominą nas kontuzje. Chciałbym po rundzie jesiennej być w pierwszej 3. Najlepiej na pozycji lidera. Papier wszystko przyjmie, a piłka nożna jest nieobliczalna i uczy pokory. Gramy o wynik, a nie na wynik. Oby szczęście i zdrowie było po naszej stronie. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jak odbierasz tę reformę ligi okręgowej?
D.B.: Moim zdaniem reforma jest zła pod względem organizacyjnym. Najgorsze jest to, że nikt nie pytał klubów o zdanie i opinie. Może referendum byłoby najsprawiedliwsze? Związki mają być dla klubów, a nie odwrotnie. Wielu trenerów i działaczy, z którymi rozmawiałem, uważają tak samo. Jeżeli chodzi o poziom sportowy, to dajmy temu czas. Wiele klubów solidnie się wzmocniło i po pierwszych kolejkach nie powiedziałbym, że jest on bardzo niski.