Pierwszy kwadrans bezapelacyjnie należał do ekipy z Radziechów. Goście mocno napierali na bramkę Błyskawicy, szczególnie groźne były w ich wykonaniu stałe fragmenty, lecz finalnie ten okres gry nie został zwieńczony przez nich trafieniem. To zmieniło się w 36. minucie. GKS objął prowadzenie po bramce Karola Kubieńca, który dobrą kontrę zakończył wygranym pojedynkiem "oko w oko" z bramkarzem Błyskawicy. I to tyle jeśli chodzi o bramki w tej części spotkania. Po stronie drogomyślan warto odnotować próbę Mariusza Saltariusa, który groźnie główkował po rzucie rożnym i sytuację sam na sam Krzysztofa Koczura. 

 

Po przerwie GKS miał piłkę meczową, aby cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia, lecz Mateusz Pońc fenomenalnie interweniował w bramce drogomyślan. Ta sytuacja zemściła się w samej końcówce. W 80, minucie Dominik Szczęch doprowadził do remisu bezpośrednio uderzając... z rzutu rożnego. Chwilę później Błyskawica przechyliła szalę wygranej na swoją korzyść. Faulowany przez bramkarza GKS-u był Michał Krechut, a z "wapna" celnie uderzył Szczęch. 

 

- GKS to jedna z lepszy ekip, z którymi mieliśmy przyjemność grać. Mają ogromnego pecha, bo jak prześledzi się ich mecze, to sporo przegrywają w samej końcówce. Rzutem na taśmę, ale wygrywamy i to jest najważniejsze - mówi z aprobatą dla swojego rywala Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy Drogomyśl.