
Piłka nożna - IV liga
Derby z nokautem
Pierwsze starcie derbowe na poziomie ligowym w nowym sezonie zaliczyli dziś piłkarze z Czechowic-Dziedzic i Landeka.
Gdyby przed meczem dokonać wskazania na którąś z drużyn więcej atutów należałoby pewnie wyliczyć po stronie MRKS-u. I żadnym zaskoczeniem nie było to, że w 10. minucie czechowiczanie wypracowali sobie pierwszą dziś „setkę”. Prostopadłym podaniem w swoim stylu popisał się Łukasz Szędzielarz, lecz instynkt strzelecki zawiódł Mateusza Wajdzika. Napastnik MRKS-u ze strzałem zwlekał na tyle długo, że golkiper gości Łukasz Krzczuk zdołał w sposób istotny zmniejszyć kąt uderzenia. Po dwóch kwadransach do głosu doszli piłkarze Spójni. Jeszcze w 31. minucie po próbie Piotra Strączka i paradzie Dominika Krausa miejscowych uratowała poprzeczka, ale w 34. minucie szczęścia czechowiczanie już nie mieli. Podanie z głębi pola ze środkowej strefy boiska dotarło do Jakuba Więzika, który sprytnie z piłką obrócił się i po „długim” rogu zaskoczył Krausa.
Skromne prowadzenie landeczan do pauzy o niczym nie przesądzało w derbowej batalii, ale w trakcie drugiej odsłony gospodarze zostali znokautowani. W 58. minucie dośrodkowanie z prawego skrzydła minęło całą linię defensywną MRKS-u, próby ratowania sytuacji podjął się Ariel Dzionsko, czyniąc to tak niefrasobliwie, że Konrad Jakubczyk fetował w okamgnieniu gola. Gola numer 3 Spójnia zanotowała w 68. minucie, mocnym strzałem kornera sfinalizował wówczas obrońca przyjezdnych Adam Matusz. Nijak nastrojów w szeregach podopiecznych Wojciecha Jarosza nie poprawił strzelecki zysk Kacpra Polakowskiego. Młody pomocnik w 87. minucie spożytkował wrzutkę Szędzielarza uderzeniem głową z okolic 10. metra. Rzecz jasna nie mieli już miejscowi inwencji, aby losy derbów odwrócić.
Skromne prowadzenie landeczan do pauzy o niczym nie przesądzało w derbowej batalii, ale w trakcie drugiej odsłony gospodarze zostali znokautowani. W 58. minucie dośrodkowanie z prawego skrzydła minęło całą linię defensywną MRKS-u, próby ratowania sytuacji podjął się Ariel Dzionsko, czyniąc to tak niefrasobliwie, że Konrad Jakubczyk fetował w okamgnieniu gola. Gola numer 3 Spójnia zanotowała w 68. minucie, mocnym strzałem kornera sfinalizował wówczas obrońca przyjezdnych Adam Matusz. Nijak nastrojów w szeregach podopiecznych Wojciecha Jarosza nie poprawił strzelecki zysk Kacpra Polakowskiego. Młody pomocnik w 87. minucie spożytkował wrzutkę Szędzielarza uderzeniem głową z okolic 10. metra. Rzecz jasna nie mieli już miejscowi inwencji, aby losy derbów odwrócić.