Dramaturgia na finiszu
Choć mecz w Zebrzydowicach nie miał stawki tak istotnej, jak kilka innych spotkań z udziałem zespołów z ligowej czołówki, to bynajmniej nie było w nim nudno.
To, co najważniejsze działo się w końcowych minutach potyczki, ale... zanim o nich, to należy wspomnieć, że do pauzy prowadzenie zdobyła Victoria. W 14. minucie Przemysław Górecki dobrze dośrodkował, na 7. metr piłkę zgrał Antoni Ogrodnik, a akcję zakończył mierzonym uderzeniem Kamil Szajter. Ten korzystny dla beniaminka stan utrzymał się do zejścia piłkarzy obu ekip na przerwę, chociaż dążeniami do zmiany rezultatu wykazywali się podopieczni Grzegorza Łukasika. Najlepsze okazje marnował Paweł Kawik.
Gospodarze z obranego kierunku ani myśleli rezygnować i w 53. minucie wysiłki zostały nagrodzone. W zamieszaniu podbramkowym skuteczną dobitkę wykonał Sebastian Nowak. Niewiele zwiastowało, że w końcówce fani obu zespołów znajdą się na prawdziwej huśtawce nastrojów. W 83. minucie znów to przyjezdni z Hażlacha byli górą, bo efektownym strzałem z rzutu wolnego z ponad 20-metrowej odległości sposób na Piotra Morcinka znalazł Szajter. Napastnik zostałby bezsprzecznie bohaterem spotkania, gdyby nie fakt, że Victoria z Zebrzydowic wyjechała... pokonana.
Niesamowity obrót zdarzeń zainicjowały zmarnowane szanse beniaminka na dobicie przeciwnika. Zwrot nastąpił w 88. minucie, gdy celną główką obecność na murawie zaznaczył Tomasz Cedro, korzystający z rzutu rożnego egzekwowanego przez Nowaka. Zebrzydowiczanie bynajmniej tym się nie zadowolili i ambitną postawą wypracowali sobie w doliczonym czasie rzut karny. – Działy się rzeczy dziwne i niespodziewane, a dla nas bardzo niefartowne. Nasz zawodnik był faulowany, ale sędzia grę puścił, a za moment zagwizdał w polu karnym, choć w mojej ocenie nie musiał – opowiada szkoleniowiec gości Tomasz Matuszek.
Do „11” podyktowanej za przekroczenie przepisów wobec Kawika podszedł Piotr Pastuszak i nic sobie nie robiąc ze zmarnowanych przez Spójnię rzutów karnych w niedawnym meczu w Wiśle, zagwarantował swojej drużynie komplet punktów. Beniaminek równolegle został przetrzebiony ilościowo, bo z czerwonymi kartkami do szatni odesłani zostali za dyskusje z rozjemcą Jakub Kałka oraz Wiktor Tomala. I nawet w tych okolicznościach na samym finiszu potyczki powtórnie emocje sięgnęły zenitu. Kacper Brachaczek wrzucił futbolówkę z rzutu wolnego na 5. metr, gdzie znajdował się nawet golkiper Victorii... – Jeden z zawodników drużyny przeciwnej w tym „kotle” na kilka sekund położył się na piłce. Kiedy sędzia zagwizdał byliśmy przekonani, że podyktuje rzut wolny pośredni dla nas, tymczasem nakazał Spójni wznowienie gry. Podbiegł też do mnie i mimo że żadne niecenzuralne słowa nie padły pokazał mi „cegłę”. Pozostawiło to żal i niesmak po w miarę dla nas udanej rundzie – dopowiada zasmucony trener Victorii, która na trudnym terenie mimo walki przy licznych ubytkach personalnych niczego nie wskórała.
Zespół z Zebrzydowic zbliżył się do konkurenta na 2 „oczka”, a mając w zanadrzu 2 mecze zaległe tej jesieni może wspiąć się jeszcze w górę stawki. – Nie byliśmy skuteczni, więc przyszło nam gonić rywala, ale dokonaliśmy tego i chyba zasłużenie z przebiegu całości – komentuje szkoleniowiec Spójni.