- Nie ma co ukrywać, dobrze dziś wyglądaliśmy i zwyczajnie fajnie nam się grało w piłkę. Kibice mogli zobaczyć naprawdę wiele pięknych akcji zakończonych bramkami, gdzie ręce sam składały się do oklasków - stwierdził po meczu trener rajczan, Sebastian Gierat. 

 


- Zagraliśmy w bardzo eksperymentalnym zestawieniu. Mieliśmy 6-7 młodzieżowców i plan był taki, aby oni się wykazali. No i nie wyszło... Ten mecz pokazał, że jest nad czym pracować, ale z drugiej strony było to fajne pole doświadczalne dla tej młodzieży - stwierdza z kolei Szymon Stawowy, opiekun Wisły. 

 

Cóż można powiedzieć, tudzież napisać, po meczu. Owszem, Wisła Strumień, która w tym sezonie potrafiła urwać punkty faworytom, przyjechała dziś w młodym składzie, bez kilku ważnych zawodników. Niemniej ekipa z Rajczy wykorzystała każdy, nawet najmniejszy błąd swego przeciwnika. Już w 22. sekundzie trafienie fetował Damian Sanetra, który wykorzystał dobrze rozegrany rzut z autu przez Kacpra Gąsiorka. Następnie zespołową akcję swego zespołu w 10. minucie sfinalizował Marcin Lach. Po nieco ponad kwadransie gry było już 3:0, gdy skutecznym uderzeniem lewą nogą popisał się Gąsiorek. Gol na 4:0 był autorstwa M. Lacha, przy którym asystował... Andrzej Nowakowski. 

 

Po zmianie stron obraz meczu nie uległ zmianie. Piłkarze Soły wciąż atakowali i w większości przypadków swoje bramkowe szanse zamieniali na gole. W 48. minucie ponownie na listę strzelców wpisał Gąsiorek, a kwadrans później ten sam zawodnik skompletował hat-tricka, znów wykorzystując dogranie od Nowakowskiego. Ostatecznie "licznik" Soły zamknął się na 10, natomiast bramkę honorową zdobył dla Wisły doświadczony Bartosz Wojtków.