Zdecydowanie lepszego widowiska spodziewano się dziś w Czańcu. Przecież zarówno gospodarze jak i Spójnia Landek to drużyny, które lubią i potrafią grać ofensywnie. W sobotnie popołudnie widać tego jednak nie było. 
 
O pierwszej połowie można napisać, że... się odbyła. Jedyną wartą odnotowania sytuację mieli piłkarze prowadzeni przez Macieja Żaka. Po ładnej akcji Kamil Karcz znalazł się w dogodnej sytuacji, aby skierować piłkę do siatki, lecz... trafił w słupek. - Szczerze powiedziawszy, bardziej obawiałem się meczu z ekipą z Goczałkowic-Zdrój, z którą graliśmy przed tygodniem. I miałem rację. Zespół z Czańca jest słabszy, a naszym celem był dziś komplet punktów - przyznał Krystian Odrobiński, szkoleniowiec Spójni Landek, która w drugiej połowie doszła do "głosu". 
 
Wśród najistotniejszych faktów odnotujmy próby strzelenia bramki przez Bartosza Rutkowskiego tudzież Piotra Strączka, który głową... przestrzelił z metra. Dogodną sytuację na "złotego gola" miał także Konrad Jakubczyk, lecz został powstrzymany w ostatnim momencie przez Żaka. - Typowy mecz na 0:0 - podsumował Odrobiński.