Absolutnym nowicjuszem na IV-ligowym szczeblu byli minionej jesieni piłkarze GKS-u Radziechowy-Wieprz. W nowej rzeczywistości poradzili sobie całkiem dobrze. Wiosną mogą śmiało myśleć o realizacji celu zachowania obecnego statusu.

GKS radziechowy wieprz Beniaminek w stawce IV ligi śląskiej, grupy 2 zaliczył klasyczny falstart. Na inaugurację do Radziechów zawitała Forteca Świerklany i już po kilku minutach goście mieli zapas dwóch bramek. Ostatecznie gospodarze przegrali 1:4 i przekonali się, że o punkty na tym poziomie rozgrywek łatwo nie będzie. Szybko zarazem okazało się, że GKS nie pójdzie w ślady Spójni Landek, która po wywalczeniu mistrzostwa bielskiej „okręgówki”, w IV lidze zbierała bolesne lekcje futbolu. Radziechowianie niebawem zremisowali w Jaworznie, by następnie fetować historyczne zwycięstwo nad Unią Racibórz. Do końca piłkarskiej jesieni zespół GKS-u wygrał jeszcze trzykrotnie, w tym najefektowniej, w wielkim stylu gromiąc 5:0 Krupińskiego Suszec. Ponadto, ekipa z Radziechów dopisała do swojego dorobku punkty za dwa kolejne remisy.

Generalna ocena? Ta jest pozytywna. Beniaminek, który w wielu pojedynkach od rywali nie odstawał pod żadnym względem, lecz frycowe płacił, wiosną może spokojnie zagwarantować sobie utrzymanie. Już drużyna w obecnym kształcie ma ku temu potencjał. Na przestrzeni rundy wyróżniło się kilku piłkarzy – w pomocy swoje robili Szymon i Marcin Byrtkowie czy Maksymilian Celej, pewnym punktem defensywy był Przemysław Suchowski, a najlepszym strzelcem doświadczony Piotr Trzop. Zespołowość musi być atutem GKS-u także na wiosnę.

Rundę podsumowujemy również z grającym trenerem radziechowian, Mariuszem Koziełem. SportoweBeskidy.pl: Jaka była ta historyczna runda w IV lidze dla GKS-u Radziechowy-Wieprz? Często beniaminkowie idą po awansie siłą rozpędu, w tym przypadku nie do końca tak było. Mariusz Kozieł: Oceniam rundę średnio. Trudno o jakiś hurraoptymizm, choć w pewnym sensie zadowoleni jesteśmy. Doskonale wiemy czego nam brakuje. Żeby skutecznie rywalizować w IV lidze trzeba mieć szeroką kadrą, a to zależy od pieniędzy. Jak wiadomo o to nie jest łatwo w żadnym klubie. Mamy po rundzie jesiennej 15 punktów. Może dorobek ten na kolana nie powala, ale jest to jakaś podstawa do tego, by realnie myśleć o utrzymaniu. Nie jesteśmy na szczęście w takiej sytuacji, jak Spójnia Landek w poprzednim sezonie, która musiała prawie każdy mecz wygrywać, by uniknąć degradacji. W większym spokoju przygotujemy się zimą do gier rewanżowych. SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan o 15 punktach jako bazie, ale równie dobrze zdobycz jesienna GKS-u mogła wynosić 21 „oczek”. W wielu meczach byliście rywalem równorzędnym. Nie ma więc aż tak znaczącej różnicy między „okręgówką” i IV ligą? M.K.: Rzeczywiście liczba 21 punktów była możliwa do osiągnięcia. Nasza sytuacja byłaby wtedy lepsza, bo zabralibyśmy też punkty zespołom, które są w sąsiedztwie w tabeli rozgrywek. Co do poziomu to oczywiście różnica jest. Tu nie ma słabych drużyn. Praktycznie każda ma w swoich szeregach zawodników doświadczonych, którzy mają ogromny wpływ na zespół. W lidze okręgowej takich przeciwników było kilku. „Na noże” walczyliśmy przecież w sezonie awansu z Beskidem Skoczów, Koszarawą Żywiec i Pasjonatem Dankowice. SportoweBeskidy.pl: Beniaminek okrzepł na tyle, by wiosną skutecznie walczyć o utrzymanie? M.K.: Wszystko zrobimy, by ten cel osiągnąć. Dobre jest to, że nie musimy się oglądać na rywali, bo wiele zależy od nas. Musimy na pewno poprawić skuteczność, bo mnóstwo zaliczyliśmy spotkań, w których właśnie wykorzystywaniem okazji bramkowych ustępowaliśmy rywalom. Jak będzie na wiosnę? Ciężko powiedzieć. Zima jest takim czasem, kiedy w wielu drużynach dochodzi do zmian kadrowych. Też myślimy o tym, by 3-4 zawodników pozyskać. To warunek konieczny, by spadku uniknąć. Teraz jednak „resetujemy głowy”. Ciekawostki: - najwyższą wygraną GKS odniósł w 12. kolejce, gdy 5:0 w Radziechowach polegli piłkarze z Suszca, - dwukrotnie radziechowianie przegrali różnicą trzech goli (1:4 z Fortecą i 0:3 z „dwójką” GKS-u Katowice), - Piotr Trzop z liczbą pięciu trafień to najskuteczniejszy jesienią zawodnik beskidzkiego IV-ligowca, - beniaminek z Radziechów to jedyny zespół, który nie dał sobie strzelić gola liderowi rozgrywek LKS-owi Bełk, - oba derbowe pojedynki beskidzkiego regionu GKS przegrał 2:3, co ciekawe identyczny był też scenariusz, gdy beniaminek „gonił” wynik od stanu 0:3, - jedyne wyjazdowe zwycięstwo – zarazem historyczne w IV lidze – miało miejsce w Pszowie (2:1 z Górnikiem), - na listę strzelców wpisało się jesienią 7 zawodników GKS-u.

GKS Radziechowy-Wieprz15. miejsce, 15 punktów (4 zwycięstwa, 3 remisy, 8 porażek), bilans bramkowy 22:26.