Mecze pucharowe mają to do siebie, że są nieprzewidywalne oraz w znacznym stopniu odbiegają od starć ligowych. Nie inaczej było we wczorajszej konfrontacji Spójni z Podbeskidziem II, gdzie warunki dyktowali piłkarze z Landeka. Nim kapela Krystiana Odrobińskiego zaczęła jednak gole strzelać, to z prowadzenia cieszyli się bielszczanie. 

W 25. minucie Arkadiusz Maj wykorzystał złe wybicie piłki przez defensora Spójni i pokonał bezradnego Tomasza Kupczaka. 19-letni golkiper w premierowej połowie otrzymał jeszcze jedną okazję, aby się wykazać. Wówczas dobrze poradził sobie na przedpolu. Wynik 1:0 nie otrzymywał się długo, wszak już po 2. minutach Daniel Sobas uderzeniem z woleja doprowadził do wyrównania. Kolejne "fanty" oklaskiwaliśmy po zmianie stron, choć do tego czasu dwukrotnie groźnie główkował jeszcze Jakub Więzik.

Doświadczony snajper do bramki Podbeskidzia wstrzelił się jednak dopiero w minucie 49. Asystą przy trafieniu popisał się Konrad Jakubczyk, który precyzyjnie dorzucił z rzutu rożnego. Końcowy rezultat w doliczonym czasie gry ustalił... bramkarz "Górali". Sobas z prawego skrzydła silnie centrował, a Kacper Zaremba niefortunnie wrzucił sobie piłkę zza "kołnierz". - Fajnie to wyglądało, mieliśmy sporo sytuacji bramkowych. Byliśmy zespołem lepszym i zasłużenie wygraliśmy. Skupiamy się już jednak na lidze - podsumował trener Odrobiński.