Nie zawsze rezultat spotkania odzwierciedlać musi jego przebieg. Tak było dziś w Pszczynie, gdzie miejscowa Iskra „pokarała” lidera bielskiej „okręgówki”.

Beskid Skoczow rus Gospodarze w pierwszej części sparingu wykazali się niespotykaną skutecznością. W kierunku bramki skoczowian strzelali wyjątkowo rzadko, ale gdy już to czynili znajdywali sposób na pokonanie Ireneusza Trojanowskiego. Prowadzenie IV-ligowcowi dał rzut karny, podyktowany po kuriozalnym zagraniu ręką Wojciecha Padło. Pomocnik Beskidu dotknął futbolówkę, która uprzednio niefortunnie odbiła się od murawy po wrzuceniu z autu. Podwyższenie wyniku stało się faktem po nieporozumieniu Trojanowskiego z Padło. Jeden z rywali piłkę przechwycił i uderzeniem z daleka ustalił wynik do pauzy na 2:0 dla gospodarzy.

Przyjezdni swoje szanse każdorazowo marnowali, m.in. z bliska w golkipera Iskry uderzył Jakub Warywoda. I właśnie na nieskuteczność swoich podopiecznych narzekał po sobotnim teście trener Mirosław Szymura. – Z samej gry w tym okresie mogę być zadowolony, bo to my przeważaliśmy. Ale trochę to strzeleckie szczęście się od nas odwróciło – klaruje szkoleniowiec aktualnego lidera bielskiej „okręgówki”.

W odsłonie drugiej scenariusz gry uległ odmianie. Iskra atakowała częściej, sprawdzając formę Mateusza Ferugi. Beskid także w ofensywie nie próżnował. Najlepszą sposobność, by odmienić losy spotkania zmarnował Marcin Jaworzyn, który z odległości 5 metrów wcelował w stojącego na linii bramkowej defensora miejscowych. IV-ligowiec był zaś ponownie bezlitosny, gdy prosta strata przydarzyła się defensywie Beskidu.

– Brakuje nam goli, wykończenia akcji. Wierzę, że zmieni się to w lidze, bo paradoksalnie gra była dziś od wyniku znacznie korzystniejsza – dodaje Szymura.

Iskra Pszczyna – Beskid Skoczów 3:0 (2:0)

Beskid: Trojanowski (Feruga) – Marek, Sornat, Zaremski, D.Ihas, Grześ, Padło, Ferfecki, Kisiała, Warywoda, Struś oraz Wojaczek, Janik, Bezek, A.Ihas, Smagło, Flejszman, Jaworzyn Trener: Szymura