- W pierwszej połowie zagraliśmy w dość eksperymentalnym zestawieniu i to przełożyło się na naszą grę - nie ustrzegliśmy się błędów. Orzeł miał lekką przewagę. Zabrakło nam komunikacji i asekuracji w defensywie. To typowe symptomy braku zgrania, ale jak próbować to kiedy, jak nie teraz - przyznaje w rozmowie z naszym portalem trener Wisły Szymon Stawowy. Istotnie, pierwsza część meczu nie była udana dla zawodników ze Strumienia, którzy na przerwę schodzili przegrywając 2:3. Był to jednak dla młodzieży Wisły ciekawy poligon doświadczalny, który w przyszłości z pewnością zaprocentuje. 

 

 

Po zamianie stron na boisku zameldowali się doświadczeni zawodnicy ze Strumienia, tacy jak Bartosz Wojtków, Artur Miły czy Marcin Niebisz. Byli oni motorem napędowym ekipy Wisły, która ruszyła do odrabiania strat, z pomyślnym skutkiem. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Wisły 5:4, a strumienianie fetowali trafienia po ładnych, kombinacyjnych akcjach oraz stałych fragmentach. 

 

- Zwycięstwo zawsze cieszy, choć wynik był sprawą drugorzędną. Druga połowa napawa jednak jakimś optymizmem. Na pewno jednak skończył się już czas eksperymentów i w kolejnych meczach będziemy szukać "11", która przystąpi do pierwszego ligowego meczu - dodaje Stawowy.