Bielszczanie górowali nad swoim przeciwnikiem w piłkarskich aspektach. Trudno mieć co do tego wątpliwości, nie tylko spoglądając na końcowy wynik test-meczu. Ten z perspektywy Beskidu nie był jeszcze w pierwszej połowie zły. Mateusz Madzia pokonał Romana Nalepę raz, w pozostałych sytuacjach piłka w siatce skoczowskiej drużyny nie lądowała. Co innego po pauzie. W roli głównej pod względem bramkowych łupów wystąpił rezerwowy Szymon Bogunia, który prowadzenie rezerw Rekordu podwyższał w 57. i 63. minucie. Ostatni kwadrans spotkania to kolejne ciosy podopiecznych Dariusza Ruckiego. – To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Była duża chęć do gry, dużo właściwych rozwiązań – ocenił szkoleniowiec bielszczan.
 



Drugi z reprezentantów szczebla „okręgówki” w miarę dobrze radził sobie przed przerwą. – Próbowaliśmy się przeciwstawić, ale jak widać sporo nam brakuje – przyznaje Bartosz Woźniak. – Zamykamy pewien rozdział, który w moim odczuciu przepracowaliśmy bardzo solidnie i przechodzimy na naturalne boisko – dodaje trener Beskidu.

Pokonani mieli w konfrontacji sparingowej swoje okazje. W poprzeczkę z rzutu wolnego wcelował Damian Szczęsny, a próba Jakuba Krucka zakończyła się słupkiem. Przy sporych brakach kadrowych w skoczowskich szeregach „in plus” odnotować należy powrót na boisko Krzysztofa Surawskiego, który zaliczył 20-minutowy epizod.