
Jak na derby przystało
Ten mecz awizowany był jako hit obecnej kolejki w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Lider z Wilkowic mierzył się z będącymi ostatnimi czasy w dobrej formie zawodnikami bialskiej Stali.
- Obiektywnie patrząc muszę stwierdzić, że pod kątem taktycznym był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Przyjechaliśmy jako lider na mecz z BKS-em i chcieliśmy pokazać, że zasługujemy na tę lokatę, którą obecnie zajmujemy - przyznaje trener GLKS-u, Krzysztof Bąk.
Początkowy fragment spotkania upłynął pod kątem obopólnego sprawdzania swojego potencjału. Z każdą minutą to jednak goście zaczynali przeważać na placu gry. To również wilkowiczanie wykazywali się większą odwagą w poczynaniach ofensywnych, co przyniosło im zamierzony rezultat w 25. minucie. Jakub Caputa w wysokim pressingu odebrał piłkę Tomaszowi Czyżowi i pokonał Jana Syca w sytuacji sam na sam. Napastnik GLKS-u 4 minuty później raz jeszcze świętował trafienie. Tym razem dobrze odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym. W 34. minucie GLKS prowadził już trzema bramkami, gdy Daniel Kasprzycki sfinalizował świetną akcję Macieja Marca, który na skrzydle ograł Mykolę Markova. BKS w tej części meczu nie był w stanie w żaden sposób zagrozić świetnie dysponowanym zawodnikom z Wilkowic.
Po zmianie stron tempo meczu nieco opadło, co jednak nie oznacza, że na placu gry nie działo się nic. W 72. minucie Caputa wymanewrował defensywę BKS-u i później mógł cieszyć się z hat-tricka. Następnie GLKS oddał pole bialskiej Stali, co też gospodarze wykorzystali. W 76. minucie Matvei Yevtyschenko na gola zamienił dobre zgranie piłki przez Karola Lewandowskiego. Ten natomiast chwilę później ustalił wynik na 2:4 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przez Pawła Kozioła.