Dwa ostatnie mecze ligowe wygrał czechowicki MRKS. Drużyna Michała Gazdy wywiązała się tym samym z postawionego przed nią zadania. SONY DSC Przypomnijmy, iż działacze zaniepokojeni postawą zespołu rozważali zmianę szkoleniowca. Ostatecznie do roszady nie doszło, przed trenerem i zawodnikami postawiono klarowne zadanie – „wygranie dwóch najbliższych meczów, a później zdobycie sześciu punktów w kolejnych, pozostałych do końca rundy jesiennej”. Do spotkania trenera z zarządem doszło po przegranym 1:3 spotkaniu ze Skałką Żabnica, przed wyjazdowym meczem z Cukrownikiem. W Chybiu MRKS wygrał 3:1, w kolejce minionej u siebie pokonał 2:1 LKS z Pruchnej. Warto dodać, iż kluczowe bramki czechowiczanie zdobywali w końcowych fragmentach obu pojedynków. – Raz jeszcze wrócę do meczu z Żabnicą, nie zagraliśmy źle, ale zabrakło nam szczęścia. Goście oddali trzy strzały na naszą bramkę i zdobyli trzy gole. Po raz kolejny okazało się, że suma szczęścia wynosi zero. W Chybiu uśmiechnęło się do nas. Wawrzyczek z rzutu wolnego trafił przy wyniku 1:1 w spojenie słupka z poprzeczką. Uważam, że odnieśliśmy dwa zasłużone zwycięstwa, graliśmy do końca. Przede wszystkim z Cukrownikiem zaprezentowaliśmy się dobrze, wychodziła nam gra pressingiem, mieliśmy dużo sytuacji – mówi Michał Gazda.

Czechowiczanie zrealizowali zatem pierwszą część „ultimatum”. W pozostałych czterech meczach rundy jesiennej muszą zdobyć sześć punktów. Łatwo nie będzie, w nadchodzącą sobotę zmierzą się na wyjeździe z Pasjonatem Dankowice, następnie KS-em Wisła oraz beniaminkami z Jaworza i Cieszyna. – Z Pasjonatem zawsze gra nam się ciężko, niezależnie od tego czy jest w tabeli trzeci czy dziesiąty. To są mecze z dodatkowym smaczkiem, derbowym podtekstem. Dankowice u siebie wygrywają, ale każda passa musi się kiedyś zakończyć. Mecz z Wisłą nie będzie należał do łatwych, beniaminkowie również nie oddadzą nam punktów za darmo. Końcówka rundy będzie ciekawe, w każdym mecz stać nas na punkty – przewiduje nasz rozmówca.

Drużyna w dwóch ostatnich meczach grała pod presją, poradziła sobie z dodatkowym utrudnieniem. Atmosfera w klubie poprawiła się? – Atmosfera była i jest spokojna, robiliśmy swoje. Zarząd miał prawo do podjęcia takich decyzji. My skupiliśmy się na tym, co do nas należało. Chcieliśmy optymalnie przygotować się do poszczególnych spotkań. Sprawy pozaboiskowe odłożyliśmy na bok – podkreśla opiekun MRKS-u.