Siatkówka - I liga
Każda seria musi się skończyć
W zupełnie nowej sytuacji w trwającym sezonie 2020/2021 znaleźli się siatkarze z Bielska-Białej.
Był 26 września, gdy siatkarze BBTS-u sezon bieżący otworzyli w Białymstoku od efektownej wygranej 3:0. Po niespełna 4 miesiącach bielszczanie dobrnęli do meczu numer 18. i... właśnie dopiero w nim zaznali goryczy porażki. Nie powoduje ona żadnych konsekwencji, bo też trudno o takie w przypadku równie imponującej wcześniejszej serii. Kluczowe będzie jednak to, jak lider rozgrywek w owej sytuacji zareaguje, bo przypomnieć wypada, że przed tygodniem w bólach sięgnęli po większą pulę punktów w Świdniku...
Nie sposób jednoznacznie wskazać, czy premierowa przegrana to świadectwo „dołka” formy, ale zwraca uwagę to, że przeciwko ekipie z Bydgoszczy podopieczni Harry Brokkinga nie zachwycili. Najbliżej wygranej byli w secie, który spotkanie zainicjował. Ale też w jego trakcie przegrywali nawet 11:16, później m.in. 19:22. Wrócili do gry dzięki pomyłkom zawodników Visły, ale wobec ataków Patryka Łaby w końcówce nic do powiedzenia nie mieli.
Partia druga to jedna z największych w tym sezonie zapaści po bielskiej stronie. Od startu do kwadratu odesłany został przez swojego szkoleniowca mało efektywny Michał Makowski, którego na parkiecie „zluzował” Tomasz Piotrowski. Pomimo korekt w składzie goście łatwo „odjechali” na 12:7, gdy raz po raz bezradnie rozkładali ręce wobec udanych akcji Łaby. Jakikolwiek pościg nie był możliwy, bo bielszczanie zbyt często się mylili, by wspomnieć błędy z reguły solidnych libero Kajetana Marka i atakującego Olega Krikuna.
Będąc „pod ścianą” siatkarze BBTS-u nieco się przebudzili. Przy zbiciach Piotrowskiego oraz Krikuna dotrzymywali kroku bydgoszczanom, ale... tylko do połowy seta. Gdy Evgenii Karpińskii „przytrzymał” na skrzydle Piotrowskiego goście zbudowali przewagę 19:15. Ta na samym finiszu istotnie zmalała, ale kolejny błąd – tym razem Jarosława Macionczyka – zakończył mimo wszystko jednostronną batalię.
BBTS Bielsko-Biała – Visła Bydgoszcz 0:3 (25:27, 16:25, 23:25)
BBTS: Hunek, Kapelus, Macionczyk, Makowski, Siek, Krikun, Marek (libero) oraz Piotrowski, Cedzyński, Oniszk, Gryc
Trener: Brokking
Nie sposób jednoznacznie wskazać, czy premierowa przegrana to świadectwo „dołka” formy, ale zwraca uwagę to, że przeciwko ekipie z Bydgoszczy podopieczni Harry Brokkinga nie zachwycili. Najbliżej wygranej byli w secie, który spotkanie zainicjował. Ale też w jego trakcie przegrywali nawet 11:16, później m.in. 19:22. Wrócili do gry dzięki pomyłkom zawodników Visły, ale wobec ataków Patryka Łaby w końcówce nic do powiedzenia nie mieli.
Partia druga to jedna z największych w tym sezonie zapaści po bielskiej stronie. Od startu do kwadratu odesłany został przez swojego szkoleniowca mało efektywny Michał Makowski, którego na parkiecie „zluzował” Tomasz Piotrowski. Pomimo korekt w składzie goście łatwo „odjechali” na 12:7, gdy raz po raz bezradnie rozkładali ręce wobec udanych akcji Łaby. Jakikolwiek pościg nie był możliwy, bo bielszczanie zbyt często się mylili, by wspomnieć błędy z reguły solidnych libero Kajetana Marka i atakującego Olega Krikuna.
Będąc „pod ścianą” siatkarze BBTS-u nieco się przebudzili. Przy zbiciach Piotrowskiego oraz Krikuna dotrzymywali kroku bydgoszczanom, ale... tylko do połowy seta. Gdy Evgenii Karpińskii „przytrzymał” na skrzydle Piotrowskiego goście zbudowali przewagę 19:15. Ta na samym finiszu istotnie zmalała, ale kolejny błąd – tym razem Jarosława Macionczyka – zakończył mimo wszystko jednostronną batalię.
BBTS Bielsko-Biała – Visła Bydgoszcz 0:3 (25:27, 16:25, 23:25)
BBTS: Hunek, Kapelus, Macionczyk, Makowski, Siek, Krikun, Marek (libero) oraz Piotrowski, Cedzyński, Oniszk, Gryc
Trener: Brokking