Na wstępie należy zaznaczyć, iż mecz stał na wysokim poziomie. Wyższym od przeciętnego meczu "okręgówki". Obie drużyny dały kibicom dobre widowisko. W początkowej fazie meczu nieznaczną przewagę mieli bielszczanie, którzy szukali swoich szans m.in. za sprawą próby Kacpra Kasprzaka, lecz wszelkie ich zapędy skutecznie unicestwiała defensywa MKS-u. W 21. minucie bliski szczęścia był z kolei Filip Waluś, który zdecydował się na strzał w długi róg, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę. 

 

Piłka była przewrotna. 60 sekund później z bramki cieszyli się przyjezdni. Drużyna z Lędzin przeprowadziła efektowny, szybki atak, który golem spuentował Mateusz Wójcik, lokując piłkę z najbliższej odległości. To trafienie ustaliło losy premierowej odsłony meczu, a obrona z Lędzin ponownie dobrze odpierała ataki "rekordzistów". Z okazji godnych odnotowania należy wspomnieć o strzale Marka Sobika z 32. minuty. 

 

 

Po przerwie "rekordziści" ruszyli do odrabiania strat, wszak nie mieli już nic do stracenia. W 54. minucie do remisu doprowadził Marek Profic, który mocnym strzałem z okolic pola karnego pokonał bramkarza MKS-u. Chwilę później groźnie uderzał Szymon Wróblewski, jednak jego uderzenie zablokował defensor gości. Mijały minuty i widoczne było zmęczenie w obu szeregach. Zawodników Rekordu remis również nie satysfakcjonował, lecz nie mieli oni sytuacji z gatunku stuprocentowych. Mimo iż od 83. minuty grali w przewadze, wszak Dariusz Zygma został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.

 

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1 - zwycięskim remisem dla MKS-u Lędziny. To oni i GLKS Wilkowice rywalizować będą w ostatniej kolejce o mistrzostwo Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Bielszczanie, aby cieszyć się z awansu muszą wygrać mecz w ostatniej kolejce i liczyć na przegrane GLKS-u i MKS-u.