Pierwsze fragmenty meczu bez wątpienia należały do gospodarzy, którzy bez żadnych kompleksów wybiegli na spotkanie z bialską Stalą. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać klarownych okazji, do których dochodzili, co zemściło się w kolejnych minutach konfrontacji. Ostatecznie BKS zwyciężył w derbowym pojedynku 3:0. Gospodarze mieli doskonałą okazję, aby pokusić się o choćby o honorowe trafienie, lecz z rzutu karnego w poprzeczkę przymierzył Maciej Kosmaty. 

Zagraliśmy dobry mecz. Początek należał do gospodarzy, ponieważ zaczęliśmy niepewnie. Możliwe, że jeszcze siedziała nam w głowach środowa porażka. KS Bestwinka weszła agresywnie i odważnie w spotkanie, dzięki czemu stworzyła sobie dwie dogodne okazje. Mogło być groźnie, gdyby jedną z nich udałoby się zamienić im na bramkę. Poradziliśmy sobie z tym trudnym okresem i z każdą minutą nasza przewaga rosła. Pomogła nam bardzo pierwsza zdobyta bramka, choć od 25. minuty stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie. Na pewno rywalom trzeba oddać szacunek za ten początek, kilka razy naprawdę mocno się zakotłowało pod naszą bramką – ocenił pojedynek trener Stali, Mirosław Szymura. 

Ciężko jednak było wskazać BKS, jako faworyta tego starcia. Bielszczanie przystąpili do niego po wstydliwej porażce 1:8 z czechowickim MRKS-em. – Gdyby nie ten środowy koszmar, rozmawialibyśmy pewnie w lepszych nastrojach. Klęski z MRKS-em nie wymażemy jednak z pamięci, ale tkwię w nadziei, że był to wstrząs, który na nas mocno podziała i wrócimy na właściwe tory – mówi Szymura.