Podstawą, trwałą podstawą każdego sukcesu sportowego jest odpowiednia baza do podnoszenia umiejętności. Dyscyplina nie ma tu w zasadzie większego znaczenia. Bez odpowiednich warunków sukces też jest możliwy. Trudniej o niego. A już z pewnością to takie małe zakłamanie rzeczywistości. Bo sukcesy owszem są – do pewnego momentu.

MN felieton Od kilku lat mam przyjemność towarzyszyć sportowej eksplozji talentów podopiecznych Szkoły Mistrzostwa Sportowego Sportów Zimowych Szczyrk, z głową prowadzonej przez dyrektora Jarosława Koniora. Do zimy jeszcze daleko, ale czas na ten ważny temat tyleż dobry, co nieprzypadkowy. Kolejny rok sportowo-edukacyjny rozpoczęto tu właśnie wraz z nadejściem 1 września. Tego lata podopieczni placówki stacjonującej w Buczkowicach nie zmarnowali. Można powiedzieć, jak zwykle, bo zasadę wytrwałych i systematycznych treningów traktuje się tu jako nadrzędną. W pełni komfortowo jednak nie było. Młodzież, poza grupą biegaczy, nie uczestniczyła w żadnym zgrupowaniu, poza obiektami użytkowanymi podczas całorocznego procesu szkolenia. Powód? Oszczędności. Tym razem nie udało się wyjechać w inny rejon kraju, o zagranicy już nie wspominając. Zmienić klimatu, otoczenia, w którym przebywa się przez wiele szkolnych tygodni.

Kwestia ważniejsza to baza sportowa. Oczywiście związana z... pieniędzmi. Na infrastrukturę w regionie beskidzkim specjalnie ciężko narzekać. Ktoś powie – są miejsca, gdzie doskonalenie sportowych umiejętności jest o wiele bardziej karkołomnym wyzwaniem. A jednak chciałoby się czegoś więcej. Właśnie dla tej konkretnej placówki w Buczkowicach.

Szkołę „opuścił” dopiero co, dwukrotnie złoty juniorski mistrz świata w skokach narciarskich, Kuba Wolny. Medale różnych kolorów zdobywali w ostatnich latach m.in. Krzysztof Biegun (jeden z trzech polskich liderów Pucharu Świata w skokach w historii!), Olek Zniszczoł, Tomek Byrt czy Bartek Kłusek. Przez lata szkolenie połączone z edukacją przeszli w SMS Sportów Zimowych tacy zawodnicy, jak skoczek Piotr Żyła, alpejczyk Maciej Bydliński, dwuboista Adam Cieślar czy biegacze – Maciej Kreczmer, Maciej Staręga, Sylwia Jaśkowiec. Nie sposób wymienić wszystkich. Liczenie pozostawiam Czytelnikom – tak utytułowanych absolwentów szkoły, jak i ilości... medali!

Kuźnia narciarskich talentów – tak nie bez przesady pisano w mediach, gdy kolejni podopieczni placówki rozsławiali ją. Był to efekt odpowiedniego „szlifowania” młodych zawodników, nie bacząc na sportową infrastrukturę samej szkoły. Bo ta – mówiąc delikatnie – nie powala. Boisko przyszkolne? Tylko w przypadku sprzyjającej aury. Siłownia? Kameralna – to znów delikatnie. Hala sportowa? W marzeniach i... planach. O tym, że jest potrzebna wyłącznie na użytek podopiecznych SMS-u nie ma w ogóle co dyskutować. Widziałem projekt tej hali, która miałaby powstać przy SMS Sportów Zimowych. To inwestycja kluczowa, by utrzymać poziom szkolenia. Bez niej ciężko tylko wymagać. Każda, nawet najlepsza kuźnia bez odpowiednich narzędzi w końcu straci to coś. Okoliczne hale też znajdują swoje zastosowanie, też są przydatne i też komuś służą. Nie mogą być w nieskończoność środkiem zastępczym.

W maju tego roku placówkę odwiedził Minister Sportu Andrzej Biernat. Cieszył go rozwój młodych talentów. Zapowiedział natomiast możliwość realizacji innej inwestycji – całorocznej trasy biegowej w Buczkowicach. Dziś uczniowie dojeżdżać muszą do Kubalonki. Tracą sporo na czasie. Hala to już temat dla organu prowadzącego, którym jest Starostwo Powiatowe. To najlepsza tego typu szkoła nie w regionie, a w całej Polsce. I wynikami się broni. Nie wiem, jakich jeszcze sukcesów potrzeba, by znaleźć jej dofinansowanie i poprawić obecne warunki. To OBOWIĄZEK naszych samorządowych władz. A interes nie inaczej, jak wspólny!

Marcin Nikiel Redaktor Naczelny Portalu SportoweBeskidy.pl