Mają czego żałować
Tempo Puńców podzieliło się punktami z Gwarkiem Ornontowice. W żadnej mierze wynik ten gospodarzy nie zadowolił.
To beniaminek już na przestrzeni premierowych 45. minut znacznie częściej stwarzał zagrożenie. Sęk jednak w tym, że za grosz nie potrafił znaleźć recepty na wybornie dysponowanego między słupkami Maksymiliana Ćwika. Golkiper Gwarka instynktownie parował przede wszystkim uderzenia Jakuba Legierskiego oraz Tomasza Stasiaka. Szczęście sprzyjało mu za to, gdy minimalnie chybione strzały w kierunku „świątyni” ekipy z Ornontowic oddali Adam Morys i Paweł Leśniewicz.
Zmarnowane przez Tempo okazje zemściły się w 54. minucie, o gola niespodziewanego z racji przebiegu gry pokusił się wtedy Mateusz Kasprzyk. Skromnej zaliczki goście do końcowego gwizdka arbitra nie dowieźli, ale przyznać trzeba, że zadanie mieli dodatkowo utrudnione, gdy w 60. minucie z boiska usunięty został Andrzej Piecuch. Puńcowianie bramkę „odczarowali” w 78. minucie, co „na raty” uczynił Kamil Adamek. Wcześniej Legierski przegrał „setkę” w obliczu Ćwika, a w 97. minucie golkiper Gwarka stanął na wysokości zadania parując uderzenie głową Damiana Szczęsnego z bliskiej odległości. Drużyny miały na finiszu identyczną liczbę zawodników na placu gry, bo i K. Adamek został przez arbitra wykluczony.
– Szczęście nam wyjątkowo nie dopisywało, bo potrafiliśmy tworzyć sobie dogodne pozycje strzeleckie. To przeciwnik bardziej mógł cieszyć się z remisu – przyznał po spotkaniu Michał Pszczółka, szkoleniowiec zespołu z Puńcowa.