Mazurek Dąbrowskiego w deszczu
Pomimo trudnych warunków pogodowych skoczkowie rywalizowali dziś na skoczni Skalite w Szczyrku. Konkurs okazał się udany dla Piotra Żyły, bo to on jednoseryjne zawody wygrał.
Niedziela 6 sierpnia na skoczni Skalite rozpoczęła się od kwalifikacji, które przeprowadzone przy rzęsiście padającym deszczu wygrał Piotr Żyła. To dzięki odległości 100,5 m. Taką samą uzyskał Bułgar Vladimir Zografski, który z reprezentantem Polski przegrał o 3,6 pkt. Podium zamknął dość niespodziewanie Włoch Alex Insam, lądujący na granicy 103 m. Dokonania pozostałych biało-czerwonych to: 100 m i 11. miejsce Macieja Kota, 95,5 m i 14. lokata Dawida Kubackiego, 93,5 m i 21. pozycja Aleksandra Zniszczoła oraz 90 m i 27. miejsce Kamila Stocha.
Aura wcale łaskawsza nie była, gdy rozpoczynał się dzisiejszy konkurs. W nim znów główne role odegrali ci zawodnicy, którzy byli najwyżej sklasyfikowani kilkanaście minut wcześniej. Żyła popisał się świetną próbą na 105 m, objął prowadzenie i już go nie oddał. Wygrał z notą 143,7 pkt. – Dzisiaj dobrze wykonałem swoją pracę. Moim celem na ten weekend były dobre skoki i dobra zabawa i udało mi się to połączyć. A warunki, w jakich skakaliśmy? W czasie zawodów jestem skoncentrowany, więc staram się nie myśleć o warunkach – stwierdził „na gorąco” Żyła.
Za jego plecami zameldował się Zografski z długością skoku 101,5 m i łączną oceną 137,4 pkt., kompletując niemal wymarzony weekend w Beskidach. – To był udany weekend. Nie oczekiwałem zwycięstwa i dzisiejszego 2. miejsca. Wiem, że zmierzam we właściwym kierunku i to jest pozytywne. Dziś warunki były wymagające, ale dla mnie sprawiedliwe w pierwszej rundzie. W drugiej było gorzej i jury podjęło dobrą decyzję – skomentował Bułgar.
Podium osiągnął także Niemiec Luca Roth, który skoczył 104,5 m i przegrał z liderem klasyfikacji generalnej cyklu FIS Grand Prix tylko o 0,4 pkt. – Jestem szczęśliwy, oddawałem dziś bardzo dobre skoki. Miałem pewne problemy w pierwszym skoku, ale mimo to jestem usatysfakcjonowany. Za każdym razem w Polsce atmosfera jest piękna – mówił uradowany 23-latek.
Blisko ponownego załapania się do czołowej „3” był Zniszczoł. 102,5 m wystarczyło, by zająć 5. miejsce, a dystans do „pudła” okazał się niewielki i wyniósł 1,3 pkt. Przed Polakiem był również Norweg Fredrik Villumstad (102,5 m), a tuż za nim Japończyk Ren Nikaido (102 m). – Jestem sfrustrowany, że nie skoczyłem w drugiej serii, ale warunki były bardzo niestabilne, więc nie wiadomo, jakie bym wylosował. Niedosyt jednak pozostaje, bo wiem, że stać mnie na podium – ocenił Zniszczoł.
Kolejni biało-czerwoni w końcowym zestawieniu to Kamil Stoch oraz Maciej Kot. Znaleźli się w gronie najlepszych – na pozycjach 8. i 9. po skokach odpowiednio 101,5 m i 98,5 m. Dzisiejszy występ Kubackiego to 100,5 m, w efekcie zajął on 11. miejsce. – Skoki wyglądały jakościowo lepiej, niż wczoraj. Mieliśmy ciężkie warunki i trudno o czymś na ich podstawie wnioskować, ale moim zdaniem był na lepszym poziomie, zwłaszcza ten w drugiej serii. Pewnie zaliczyłbym awans, ale przy tych warunkach nie ma sensu ryzykować zdrowia zawodników – zauważył Kubacki.
Z niedzielnych zmagań na skoczni Skalite warto odnotować jeszcze to, że w momencie przerwania konkursu – przed skokami ostatniej ósemki po premierowej serii – liderem był Kubacki. Kibicom sporych emocji dostarczył także Włoch Francesco Cecon, który osiągnął 107,5 m, co uznane byłoby za oficjalny letni rekord obiektu, gdyby udało się doprowadzić rundę do końca.
– Weekend był pełen turbulencji ze względu na pogodę, trudno oceniać w każdym skoku co było źle w takiej sytuacji. Jednak widzę, co powinniśmy poprawić w skokach i jakie powinny być nasze następne kroki – podsumował weekend w wykonaniu swoich podopiecznych trener Thomas Thurnbichler.