MIŁYCH ŚWIĄT!
Wielkanoc jest Świętem nadzwyczajnym, bo wielowątkowym. Z jednej strony największe misterium chrześcijaństwa, przypominające Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Z drugiej dzisiejsze, współczesne obrzędy, zwyczaje i rekwizyty towarzyszące nam podczas Świąt Wielkiej Nocy. To zestaw łączący katolickie święta z dzisiejszymi czasami.
Tak, jak pisanki były kiedyś klasyką tych świąt lub wysyłanie kartek pocztowych, tak dziś królują smsy lub życzenia wysyłane pocztą elektroniczną. I jeszcze koszyczek ze święconką jajka i cukrowy baranek. Ostatnio doszedł „zajączek” jako konkurent świętego Mikołaja i też przynosi prezenty. Jajeczko wielkanocne jako symbol nadziei na lepsze czasy ma zastosowanie też i w sporcie? Jasne, że ma. Tylko co z chrzanem do jajeczka?
W świątecznej symbolice bielskiego sportu ostatnich dni ten chrzan okazał się jednak zbyt mocny. Kto po nim nie kręci nosem? Wielu to czyni. Jak po przedawkowaniu chrzanu do świątecznego jajeczka nosem kręcili we środę bielscy kibice na trybunach stadionu miejskiego, oglądając popisy Górali w półfinałowym meczu pucharu Polski z Legią Warszawa. 1-4 przegrać z mistrzem Polski to wpadka, ale zdarzyć się każdemu może i to jeszcze nie wstyd. Ale pokręcić nosem nawet wypada. Bo w piłce nożnej liczy się też i styl takiej porażki. Bielszczanie przegrali niestety w marnym stylu. Nie pokazali swojej waleczności, do której nas przyzwyczaili w wielu spotkaniach. Nie było widać też tego góralskiego charakteru. Wiem, że wojskowi mają 10 razy większy budżet od Górali. Ale wbrew pozorom w futbolu nie tylko liczy się kasa. Jak mawiał legendarny polski trener Kazimierz Górski „gdyby tylko decydowały pieniążki, to Kuwejt byłby ciągle mistrzem świata”.
Martwi mnie ostatnia dyspozycja Górali. Jakby się coś w tym zespole nie układało. Widać to prawdę mówiąc od pierwszego meczu wiosny w Bełchatowie. Co prawda punktują „remisikami”, pokonali białostockie Żubry rzutem na taśmę, ale oczekiwałbym od tego zespołu czegoś więcej. Choć w tabeli wygląda to całkiem przyzwoicie. Mam nadzieję, że już w sobotę ze Śląskiem na boisku we Wrocławiu zobaczymy charakternych Górali. Bo czekają nas jeszcze trudne mecze z Łęczną, Wisłą, Piastem i Lechem. Będą to pojedynki o wszystko. Uważam, że przy pełnej koncentracji i zaangażowaniu stać Górali w tych meczach na sprawienie swoim rywalom poświątecznego Śmigusa Dyngusa. I, że nie będzie nadmiaru chrzanu na góralskim świątecznym jajeczku.
Wielkanoc to takie dni w roku, kiedy wypada być dobrym i nawet przemilczeć słabości innych. Ale plotkuje się wśród kibiców, że młode siatkarki BKS ustanowiły swoisty rekord świata, który może być nawet wpisany do Księgi Guinessa. Nie, niestety nie będzie o kolejnym tytule mistrza Polski dla według mnie najlepszego w historii tej dyscypliny siatkarskiego klubu w Polsce. Ale będzie o wstydliwym wyniku – 4:25 w przegranym jednym z setów meczu juniorek BKS z Budowlanymi Łódź, w którym łodzianki wygrały 3:0. Smutno mi, bo o tym rekordzie donoszą media i jest to temat ośmieszający nasze siatkarki na forach internetowych. I nic dziwnego, że bielscy kibice kręcą nosem, jak po nadmiarze chrzanu w siatkarskim świątecznym jajeczku.
Ale trudno sobie wyobrazić, aby święta były bez zwyczajowych życzeń. A czego życzę ludziom związanym z bielskim sportem? Mało trosk łączonych z występami naszych drużyn w Ekstraklasie, dużo radości z odnoszonych zwycięstw, mniej zmartwień związanych ze sprawami organizacyjnymi, pełnej kasy w klubach, ambicji u zawodników. Humoru, dowcipu, fajnej zabawy i mocnych wrażeń bielskim kibicom. Miłych Świąt!
Sławomir Wojtulewski