Widowisko w Węgierskiej Górce było zgodne z tym, czego mogliśmy się spodziewać. Drużyna przyjezdna prowadzona przez Piotra Motyka przeważała i wypracowała sobie liczne sytuacje bramkowe. Miała jednak olbrzymie problemy ze skierowaniem piłki do siatki. - Tak naprawdę Rafał Pawlus wybronił nam ten mecz. Nasz golkiper bronił po prostu fenomenalnie - podkreśla Robert Sołtysek, trener Metalu. Co ciekawe, jako pierwsi na prowadzenie wyszli właśnie gospodarze. 

 

W 75. minucie Dominik Juraszek popisał się dokładnym, dalszym zagraniem, a sytuacji sam na sam nie zmarnował Adrian Pawlus. W ostatnim kwadransie gry Podhalanka jeszcze bardziej podkręciła ofensywne tempo. Dopiero w 89. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patryk Semik strzelił gola i zapewnił punkt zespołowi z Milówki. 

 

 

- Podhalanka była zdecydowanie lepszym zespołem. Zagraliśmy tak naprawdę jeden ze słabszych meczów, a paradoksalnie mogliśmy go wygrać. Bramkę straciliśmy przecież w ostatnich minutach po błędzie w kryciu po stałym fragmencie - podsumował Sołtysek.