Multum goli i... rzutów karnych
Soła Rajcza wśród zespołów borykających się z problemami, a Wisła Strumień jako jeden z faworytów „okręgówki”? Potwierdzenie owych ról przyniosła ligowa inauguracja.
– W końcówce poprzedniego sezonu graliśmy z Sołą w lidze i zaprezentowała się wówczas lepiej. Widać teraz, że to zespół w budowie. Nie do końca mogę więc ocenić nas na tym tle. Zaczęliśmy sezon tak, jak tego chcieliśmy, ale zachowujemy „chłodne głowy” – rozpoczyna Krzysztof Dybczyński, trener Wisły, która dowiodła w każdym razie, że w obecnych rozgrywkach „okręgówki” może być jedną z wiodących sił w stawce.
Większość goli w Rajczy przyjezdni zanotowali po stałych fragmentach gry. W 17. minucie wynik po raz pierwszy został zmieniony – w następstwie mierzonego strzału Łukasza Mozlera z rzutu wolnego z okolic 20. metrów. Na przerwę drużyny udały się po skutecznym zamknięciu akcji, jakiego dokonał Bartosz Wojtków, obsłużony wrzutką przez Mateusza Szatkowskiego. 120. sekund po przerwie Wojtków znów wpisał się na listę strzelców, egzekwując bezbłędnie premierowy tego dnia rzut karny dla Wisły. Dalsze łupy bramkowe to już ostatni kwadrans spotkania, przy czym zanim strumienianie rywala dobili o gola honorowego postarał się Szymon Zawada. Pomocnik Soły także skorzystał z „11”, a to w konsekwencji błędu technicznego i ręki Mateusza Gołka w obrębie pola karnego. Za moment Wojtków miał na koncie hat-tricka, a „z wapna” do siatki trafiali kolejno Puzoń oraz Artur Miły. Wreszcie w 88. minucie dzieło pogromu dopełnił Gracjan Haka, który po zamieszaniu uderzył świetnie zza „16”.
Soła o przegranej będzie musiała szybko zapomnieć, aby nie zakotwiczyć w dolnych rejonach tabeli. A póki co... – Wynik idzie w świat, ale aż tak źle jak to wygląda „na papierze” nie było z perspektywy samej gry. Fakt, że cały mecz broniliśmy się, ale jeszcze 10. minut przed końcem mowy o pogromie nie było – opowiada Krzysztof Karpeta, trener „Rajczanki”. Gospodarze mogli też pokusić się o łagodniejszy wymiar kary, ale nieźle zapowiadające się sytuacje marnowali Daniel Gaweł, Marek Tabacarz czy Zawada.