
Na koniec piątka... w plecy
Dzisiejszy sparing z Zaporą Porąbka, był próbą generalną przed startem ligi dla kobiernickiej Soły. "Czerwona latarnia" nijak go nie zdała.

- Spodziewałem się, że dzisiejszy test-mecz będzie sparingiem weryfikującym nasze możliwości. Ciężko jednak o to, skoro było nas zaledwie 13-tu - mówi niepocieszony Włodzimierz Kowalczyk, którego niektórych podopiecznych zatrzymały obowiązki zawodowe. - Dzisiejsze spotkanie było zatem dobra okazją do sprawdzenia juniorów oraz zawodników rezerwowych - dodaje.
Sparing dla Soły rozpoczął się niezbyt udanie, wszak kobierniczanie już do przerwy przegrywali dwiema bramkami. Po zmianie stron Zapora Porąbka zaaplikowała jeszcze trzy gole i reprezentant "okręgówki" starcie kończyło z "piątką w plecy". - Ten wynik to najniższy wymiar kary. Przeciwnik miał więcej okazji, ale nie był skuteczny w stu procentach. W niektórych sytuacjach nie zawodzili również nasi bramkarze - chwali Kowalczyk strzegących dostępu do bramki Jakuba Jończego oraz w drugiej przerwie Bogdana Olearczyka, dla którego dzisiejszy mecz był powrotem po latach do piłki. Soła w tym sparingu zdołała sobie wypracować zaledwie dwie sytuacje. Z bliska głową w bramkarza uderzył Dawid Hałat. W jego ślady powędrował Jarosław Ścieszka.
Soła Kobiernice - Zapora Porąbka 0:5 (0:2)
Soła: Jończy - Juras, Brońka, Hałat, B.Ścieszka, Bałys, Kojder, J.Ścieszka, Wawro, Jachimowski, Żurek oraz Olearczyk, Mika Trener: Kowalczyk