Najlepszy, choć przegrany
Wyniki w przypadku meczów sparingowych szczególnego znaczenia nie mają. Trenerów bardziej interesuje dyspozycja, a najbardziej cieszy jej progres na przestrzeni przygotowań. Tak też jest w Bestwinie.
– To był nasz najlepszy mecz tego lata, przy tym bardzo wartościowy dla budowania ligowej formy. Przede wszystkim stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie, co daje duże nadzieje, że na ligę będziemy gotowi – zauważa Dawid Szewczuk, trener LKS-u Bestwina.
Pierwsza część potyczki reprezentanta „okręgówki” z Orłem w Kozach upłynęła jednak „in plus” dla gospodarzy, którzy objęli prowadzenie po rzucie karnym, a podwyższyli je w następstwie umiejętnie rozegranego kontrataku. – Fragment między 30. a 45. minutą niestety przespaliśmy, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku – dodaje szkoleniowiec gości, którzy w 50. i 65. minucie całość strat do przeciwnika odrobili. Najpierw skuteczny pressing i odzyskanie piłki sfinalizował celnym uderzeniem Dominik Trela, a kwadrans później z podania Dominika Łyszczarza pożytek uczynił Patryk Gibas, bezbłędnie strzelający do pustej już bramki Orła.
Bestwinianie, z powracającym do gry Wojciechem Wilczkiem w składzie, usiłowali przechylić szalę sparingową na swoją korzyść. Dobre okazje miał m.in. Gibas, ale to ekipie z Kóz dane było fetować trafienie zwycięskie. To odnotowane zostało w 80. minucie fenomenalnym strzałem z dalszej odległości, przy którym Mateusz Kudrys nie miał nic do powiedzenia.