Nic dwa razy się nie zdarza?
Piłkarze rezerw MRKS-u Czechowice-Dziedzice po raz kolejny pokazali, że są nieobliczalną drużyną walczącą o korzystny rezultat pomimo niekorzystnych okoliczności.
Podopieczni Zbigniewa Byrdego po raz drugi w tej rundzie od pierwszej minuty grali w dziesięciu. Ponownie w szeregach czechowickiej „dwójki” nie było bowiem młodzieżowca. Goście mając na ławce zmienników musieli rywalizować w niepełnym składzie. Podobna sytuacja miała miejsce w 20. kolejce. Wówczas MRKS pokonał u siebie 1:0 LKS Mazańcowice, wczoraj na wyjeździe uporał się z Orłem Kozy. Zwycięzcy na pewno zasługują na słowa uznania. Na boisku zostawili sporo zdrowia i dzięki temu podnieśli z niego trzy punkty. Takie sytuacje cementują zespół, są godne podziwu, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Brak młodzieżowca w klubie z 90-letnią tradycją, z miasta liczącego ponad 35 tysięcy mieszkańców – coś tu nie gra.
- Zespół zasługuje na słowa uznania. Przed meczem słyszałem i czytałem opinie, że faworytem jest Orzeł. Grając ponownie cały mecz w osłabieniu udało nam się wygrać. Brawa dla chłopaków, za chęci i zaangażowanie. To trzeba docenić – powiedział po spotkaniu trener Byrdy.
Orzeł Kozy – MRKS Czechowice-Dziedzice 1:3 (0:1) 0:1 Danel (8') 0:2 Bazin (61') 0:3 G.Sztorc (66' z rzutu karnego) 1:3 Flajszak (79')
Orzeł: Wójcikiewicz – Kania, Majtyka (46’ Stefko), Słowik, Flajszak, Gonciarski, Honkisz, Kunicki, Ozimina, Rozmus (46’ Stwora), Szlosek (46’ Sztefko) Trener: Szulc
MRKS II: Słowiaczek – Gniza, Jonkisz, Soloch, Żur, Kamiński, Kocierz, Danel (40’ Bazin), Wawak, G.Sztorc Trener: Byrdy