Nie pora na outsidera
Rywalizacją drużyn z dolnych rejonów tabeli "okręgówki" żywiecko-skoczowskiej była to przeprowadzona w Pogórzu.
– Obiecujący mieliśmy sam wstęp meczu, a czym było dalej, tym wyglądało to gorzej – przyznaje Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec Metalu. Beniaminek mógł wyjazdowe starcie rozpocząć po swojej myśli, a najlepszą szansą, by zdobyć prowadzenie był strzał Marcina Kochutka obok słupka. – Kiedy już przegrywaliśmy, ciężko było coś poprawiać w naszej grze, bo możliwości dokonywania zmian mieliśmy mocno ograniczone. Przeciwnik za to dobrze operował piłką i górował umiejętnościami technicznymi – dopowiada Skórzak.
Kiedy najtrudniejszy dla siebie fragment gospodarze przetrwali, sami zawiązali kilka ofensywnych akcji, a w 15. minucie cieszyli się z gola. Łukasz Hanzel przerzucił piłkę do Marcina Bomskiego, który zwiódł rywali i mocnym strzałem dał pogórzanom przewagę. Spokojniejsi o wynik kibice ekipy z Pogórza mogli być w 28. minucie. Asystę zaliczył Piotr Ćwielong, a Kamil Kacprzykowski na raty pokonał golkipera Metalu. Gol padł jeszcze w 60. minucie. Rzut rożny wykonał Ćwielong, w podbramkowym „kotle” futbolówka dotarła do Piotra Basińskiego, który z 11. metra wcelował „do sieci”.
– Dobrze się stało, że na początku meczu żadne z uderzeń gości z Węgierskiej Górki nie znalazło drogi do siatki. Później już grę kontrolowaliśmy i mogliśmy wygrać w wyższych rozmiarach. Najważniejsze, że poprawiliśmy naszą sytuację i mam nadzieję, że głowy będą teraz lepiej „pracować” – zauważa grający szkoleniowiec LKS-u. Z kilku wypracowanych sytuacji na wspomnienie zasługują próby Łukasza Macury, który w rywalizacji z beniaminek obijał zarówno poprzeczkę, jak i słupek.