Przełamania na II-ligowych boiskach nie czas. Podbeskidzie tym razem "cierpiało" w ofensywie, bo pomimo kilku stworzonych szans, żadna z akcji nie przyniosła gospodarzom pożądanego efektu. Niewielkim pocieszeniem jest to, że w odróżnieniu od poprzednich spotkań o punkty, bielska obrona pozostała na przestrzeni całej rywalizacji niezaskoczona.

Na wstępie aktywny był Oskar Zawada, który oddawał strzały w kierunku bramki "dwójki" Śląska. Po kornerze bliski szczęścia był też w 9. minucie Daniel Dziwniel. Jeszcze w premierowej połowie groźnie zrobiło się za sprawą Macieja GórskiegoLucjana Klisiewicza. Ten pierwszy trafił nawet w 37. minucie do siatki, ale spalony zaliczeniu gola zapobiegł. Co jakiś czas na baczności mieć się musiał Konrad Forenc, bo i goście nie byli całkowicie skupieni na defensywie.

Ożywienia w grze, na wagę zapewnienia sobie wygranej, kibice Podbeskidzia nie doczekali się po powrocie drużyn do rywalizacji. W 54. minucie nieznacznie chybił Marcin Biernat, za moment dał znać o sobie Michał Milewski, który "zatrudnił" golkipera bielszczan. Był to początek najlepszego fragmentu w wykonaniu ekipy z Wrocławia, bowiem Forenc uwijał się, jak w kropie po kolejnych próbach Łukasza Gersensteina oraz Kamila Rutowskiego. "Górale" właściwie tylko w 70. minucie mogli cokolwiek z przodu uzyskać, ale Górski uderzył w obrońcę Śląska II.