Ze swej roli zespół z Czańca zdołał się wywiązać, co jednak nie przyszło gościom łatwo. A to wobec strzeleckiej niemocy, jaka piłkarzy LKS-u w Wilczej dopadła. Piłka między słupkami bramki Wilków wylądować mogła już w 2. minucie, ale Grzegorz Janiczak stając „oko w oko” z Jakubem Szmajdą wcelował w poprzeczkę. Przyjezdni kontynuowali realizację swojego planu na mecz, grę prowadzili, stwarzali kolejne okazje i... marnowali je, m.in. w słupek uderzył Ilya Nazdryn-Platnitski. I tak na odczarowanie „świątyni” Wilków czekać goście musieli aż do drugiej połowy.

Kluczowy okazał się sam wstęp po powrocie drużyn na murawę. Adam Palarczyk przeprowadził akcję oskrzydlającą, dorzucił futbolówkę na głowę Kamila Karcza, który trafił wprost do „sieci”. Gospodarze nie mieli wystarczających argumentów, aby o odrobienie nikłej straty pokusić się. W końcowych minutach w obrębie bramki strzeżonej przez Michała Majdę i owszem się kotłowało, ale czaniecka defensywa pozostała nienaruszona. Inna sprawa, że podopieczni Macieja Żaka szybciej winni przeciwnika sprowadzić do parteru. W sytuacji sam na sam z golkiperem Wilków obok słupka mierzył Nazdryn-Platnitski, zaś dogranie Karcza do Filipa Handego było w kluczowym momencie niedokładne.