Gospodarze zdołali narzucić przeciwnikowi swoje warunki, stwarzając sobie dogodne szanse, by spotkanie w Dankowicach rozpocząć dla siebie idealnie. Już w 2. minucie pod bramką GLKS-u Sferanet szarżował Maciej Pietrzyk, który jednak z podania Adriana Heroka uderzył niedokładnie. Następną akcję rozegrali w duecie Adrian SzaryKornel Adamus, ale finalny efekt był bliźniaczy. Z dystansu szczęścia szukał Marcin Wróbel, nie zmuszając Richarda Zajaca do interwencji.

Piłkarze z Wilkowic stopniowo do głosu dochodzili, zachowując przy tym należytą koncentrację. W 40. minucie za swą cierpliwość zostali nagrodzeni. Strzał Łukasza Szędzielarza niekoniecznie musiał zakończyć swój lot w bramce strzeżonej przez Amadeusza Golika, ale tak właśnie się stało wobec niefortunnego „swojaka” Kamila Tobiasza, który jako ostatni dotknął futbolówki zanim „zdjęła pajęczynę” w bramce Pasjonata. Miejscowi nie zdążyli się otrząsnąć, a już za moment przegrywali 0:2. W 42. minucie ponownie uderzenie oddał Szędzielarz, po interwencji Golika piłkę przejął Maciej Marzec, by „na raty” golkipera dankowiczan pokonać...

– 2 straty piłki, 2 bramki dla przeciwnika i skończyło się granie z naszej strony. Dostaliśmy „po zębach” i nie byliśmy w stanie zareagować na te ciosy. Szkoda, że tak się stało, bo przeciwnik wcale jakoś nas nie zdominował – przyznaje Artur Bieroński, szkoleniowiec zespołu z Dankowic, który po zmianie połów i owszem atakować próbował, ale nie do końca widać było wiarę w powodzenie misji odrabiania pokaźnych strat. Na uwagę zasługuje minuta 47. i świetna parada Zajaca przy strzale Adamusa, w końcówce spotkania Słowak zastopował jeszcze szarżę Szarego przez niemal pół boiska.

Wygrana wilkowiczan to rozstrzygnięcie, na które podopieczni Krzysztofa Bąka solidnie zapracowali. W pierwszej połowie bliscy powodzenia byli także, gdy strzelał Dominik Kępys, a na przeszkodzie na linii bramkowej stanął... Marzec. Przywołani zawodnicy najczęściej niepokoili defensywę Pasjonata w kontrach przy prowadzeniu 2:0. – Cofnęliśmy się po przerwie. Celem nadrzędnym było to, aby nie dać sobie strzelić gola i zakończyć udany dla nas miesiąc w lidze z uśmiechem – podsumowuje szkoleniowiec GLKS-u Sferanet.