Do Strumienia zawitała Soła Rajcza. I tym razem jej trener Marcin Kasperek dysponował składem dalekim od optymalnego. – Staraliśmy się na miarę możliwości, próbowaliśmy coś wskórać. Ci co zagrali zebrali pewne doświadczenia, ale naszym celem jest zdobywanie punktów w sytuacji, w której jesteśmy – przyznał po spotkaniu szkoleniowiec rajczan, którzy w konfrontacji z miejscową Wisłą wiele do powiedzenia nie mieli.

Przebieg rywalizacji ustawiły bramki, które strumienianie zdobywali w końcowym kwadransie premierowej odsłony. W 32. minucie w zamieszaniu piłkę przejął Bartosz Wojtków, sprytnie wyczekał golkipera przeciwnika, by do „pustaka” dać swojej drużynie prowadzenie. Niebawem Wojtków asystował Łukaszowi Mozlerowi, który lekkim, ale dokładnym uderzeniem również na Sebastiana Wydrę sposób znalazł. I choć po pauzie ekipa ze Strumienia tempa nadmiernie nie forsowała, to końcowe zwycięstwo dowiozła z kolejnym zyskiem na koncie. W 87. minucie lewym skrzydłem akcję wykonał Artur Miły, a ostatnim jej momentem było trafienie Mateusza Labzy.

– Trochę na laurach spoczęliśmy, ale kontrolowaliśmy mecz. Generalnie toczył się pod nasze dyktando i mogliśmy nieco wcześniej rozwiać w nim nadzieje drużyny z Rajczy – mówi Krzysztof Dybczyński, trener Wisły. Jedyne więc co gospodarzom można zarzucić to niekoniecznie optymalną skuteczność, by wspomnieć m.in. o przegranej konfrontacji Mozlera z bramkarzem gości czy główce Marcina Urbańczyka po kornerze w poprzeczkę.