Niedzielny sparing z Borami Pietrzykowice, pierwotnie przez oba zespoły nieplanowany, uwidocznił różnicę między nimi na korzyść właśnie „Fiodorów”. Za sprawą Marcina Byrtka zdobyli prowadzenie i choć Gabriel Duraj, wykorzystując akcję Mikołaja Pindla z Mateuszem Hernasem odpowiedział, to zanim drużyny udały się na przerwę piłkarze GKS-u pomnożyli swoje zdobycze w sposób iście spektakularny. Karol KubieniecPiotr Motyka gole strzelali z akcji, zaś Jakub Knapek po wrzutce Jakuba Urbasia z rzutu rożnego.
 


Losy sparingu były przy stanie 4:1 przesądzone na rzecz gospodarzy, co nie znaczy, że po wznowieniu gry emocji brakowało. Testowani zawodnicy w szeregach ekipy z Radziechów mogli pokusić się o kolejne bramki. Również znakomite szanse po upływie godziny miał po przeciwnej stronie boiska Hernas. Bliski szczęścia był także defensor Borów Kacper Mrowiec, który w następstwie kornera uderzył w słupek. GKS oddał wówczas inicjatywę przeciwnikowi, który ambitnie starał się wymiar kary zniwelować. Gola ostatecznie odnotował wyłącznie Motyka, a więc rutynowany pomocnik powracający tego lata do drużyny dowodzonej przez trenera Seweryna Kośca i mającej cokolwiek zasadne aspiracje, by jesienią w lidze dominować.

– Bez dwóch zdań za nami wartościowy sparing, który pokazał nam w jakim miejscu jesteśmy i nad czym musimy pracować. Ewidentnie widać było ogromną jakość piłkarską w drużynie z Radziechów, która wykorzystała każdy nasz błąd. My swoje sytuacje również mieliśmy i to cieszy, natomiast zabrakło skuteczności – tak do dzisiejszej batalii testowej odniósł się Sebastian Gierat, szkoleniowiec pietrzykowiczan.