Beniaminek „okręgówki” udał się na teren a-klasowego Orła Kozy, gdzie napotkał na solidny opór konkurenta. Opór – dodajmy – w jakiejś mierze spodziewany. – W czwartek mieliśmy ciężki trening, nawarstwiło się też zmęczenie z poprzednich meczów oraz faktu, że dysponowaliśmy wąską kadrą – opowiada Przemysław Jurasz, grający trener Sokoła.

Do kozian należała w takich okolicznościach druga połowa spotkania, w której gospodarze 2 razy trafiali do siatki. – Większy potencjał personalny przeciwnika był widoczny, ale też trzeba przyznać, że jakość Orła zrobiła swoje. My próbowaliśmy coś stworzyć, ale właściwie tylko do 20. metra wyglądało to nieźle. Momentami dobrze wychodziliśmy spod pressingu, choć nie ustrzegliśmy się błędów – kontynuuje Jurasz.

Obustronnie pod względem zysków przebiegała premierowa odsłona potyczki. Prowadzenie Sokoła to konsekwencja przechwytu i finalizacji Krzysztofa Janika. Goście zamknęli również snajperski bilans przed przerwą. Wynik na 2:2 wyrównał lewy obrońca Andrzej Bistyga, który po umiejętnie rozprowadzonej akcji „wjechał” w pole karne, minął duet defensorów Orła, by pokonać bramkarza.