Do meczu z "dwójką" GKS-u Kuźnia podeszła po czterech kolejnych zwycięstwach z rzędu. Ta passa została jednak w sposób brutalny przerwana. – Lider udowodnił, dlaczego zajmuje 1. miejsce w lidze. Wszelkie atuty były po stronie gości. Tyszanie wykorzystali każdy nasz błąd i z każdą kolejną bramką zamykali nasze nadzieje na korzystny wynik – mówi Mateusz Żebrowski, trener zespołu z Ustronia. 

 

 

Mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla gości. Już w 4. minucie rezerwy GKS-u Tychy objęły prowadzenie, gdy Aleksander Biegański wykorzystał podanie wzdłuż linii bramkowej. Nieco ponad 20 minut później było już 2:0, po tym jak bramkarza Kuźni precyzyjnym strzałem zaskoczył Krzysztof Machowski. Kolejne dwie bramki ustronianie stracili w przeciągu zaledwie 60 sekund. Wpierw na listę strzelców wpisał się Damian Nowak, a chwilę później Biegański sfinalizował szybki atak swego zespołu. 

 

Po przerwie obraz meczu się wyrównał. Kuźnia nie dopuszczała tyszan do sytuacji strzeleckich, a i goście specjalnie tempa nie forsowali. W 51. minucie wynik ustalił Bartosz Zarębski.