- Uczulałem zawodników, że będzie to ciężki mecz i taki też był dopóki nie strzeliliśmy pierwszej bramki. Zagraliśmy również dwie zupełnie inne połowy, ale koniec końców wszystko dobrze się skończyło i z tego się cieszymy - mówi trener Kuźni, Dariusz Kłus. 

 

 

W pierwszej części meczu nie ujrzeliśmy goli. Nie oznacza to jednak, że na placu gry nie działo się nic. Zespół z Ustronia momentami był dość rozluźniony w defensywie i Czarni 2-3 razy stanęli przed szansą na zdobycie bramki. Piłkarze Kuźni z kolei w ofensywie bardzo często dokonywali złych wyborów - kiedy mieli strzelić podawali, kiedy podać... strzelali. Z okazji gospodarzy należy odnotować próby Michała Pietraczyka i Lionela Abate. 

 

Zgoła inaczej wyglądał mecz po zmianie stron. W 61. minucie Pietraczyk wykorzystał "11" podyktowaną za zagranie ręką przez defensora Czarnych. Następne trafienie padło nieco ponad 5. minut później, gdy Abate przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką rywala. Na tym jednak ustronianie nie zamierzali poprzestać. W 83. minucie Adrian Sikora, kilka chwil po wejściu na boisko, wpisał się na listę strzelców wykorzystując dogranie od Pietraczyk. 60 sekund później wynik ustalił Abate.