– Nie wiele dobrego mogę powiedzieć po tym meczu – przyznał szkoleniowiec dankowiczan, Artur Bieroński. Ogrodnik przystępując do tego spotkania miał na swoim koncie 0 punktów. To jednak nie przeszkodziło drużynie z podokręgu tyskiego postawić się Pasjonatowi, w myśl zasady "bij lidera". Pierwsze trzy kwadranse zakończyły się bezbramkowym remisem, choć bliżej wyjścia na prowadzenie byli gospodarze. Bardzo aktywny z przodu był Grzegorz Chrząścik, grający trener Ogrodnika. M.in. z jego próbą strzału z ok. 30. metrów poradził sobie Adrian Śmiłowski. 

To co się nie udało miejscowym w pierwszych trzech kwadransach, udało się po przerwie. W 56. minucie Chrząścik przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod polem karnym Pasjonata po dośrodkowaniu i ulokował piłkę w siatce. Dankowiczanie z kolei nie stworzyli sobie klarowniejszej okazji, aby odmienić losy spotkania. Pojedyncze okazje Michała Jury czy Marcina Wróbla to było za mało, aby zaskoczyć gospodarzy.