Na dystansie połowy meczu była to rywalizacja zespołów równorzędnych. MRKS w 32. minucie zdobył gola, gdy w następstwie doskonałego rajdu Kamila Jonkisza, mijającego ustrońskich obrońców niczym tyczki, uderzenie napastnika „wypluł” Michał Skocz, a z dobitką czyhał Michał Czernek. Kuźnia jednak mogła ten skromny dystans zniwelować. Po rzucie rożnym tuż nad bramką przestrzelił Daniel Dobrowolski, również precyzji zabrakło próbie Pawła Brzóski z narożnika „16”. Niewiele toteż zwiastowało pogrom, którego przyjezdni doznali po zmianie stron.

W 47. minucie miało miejsce zdarzenie o kluczowym wpływie na losy potyczki. Damian Madzia złapał Czernka, sędzia bez wahania pokazał mu drugą tego dnia żółtą kartkę, a co za tym idzie i „cegłę”. – To nieodpowiedzialne zachowanie pozbawiło nas właściwie szans. Rywala rozpędzonego po podwyższeniu prowadzenia nie dało się już zatrzymać, tym bardziej, że nasza gra całkowicie się posypała – opowiada Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec Kuźni.
 



Przy liczebnym osłabieniu przyjezdnych na murawie dominował niepodważalnie zespół z Czechowic-Dziedzic. Okrasił to również zyskami strzeleckimi. W 50. minucie dośrodkowanie Damiana Zajączkowskiego zwieńczyła bezbłędna główka Jonkisza. Godzinę gry zwieńczyła indywidualna akcja Czernka, na którą przeciwnicy nie znaleźli żadnej riposty. Wreszcie w odstępie 180. sekund, między 67. a 69. minutą, MRKS przypieczętował derbową „demolkę”. Błażej Adamiec z pomocą rykoszetu od muru obrońców Kuźni nie dał szans Skoczowi strzałem z rzutu wolnego, a wkrótce wrzutkę lewą nogą Jakuba Raszki zamknął w najlepszy możliwy sposób Mateusz Wrana.

Radość czechowiczan wobec okazałej wygranej była w pełni zrozumiała. MRKS zapewnił sobie nieodwołalnie utrzymanie w IV-ligowym gronie, bez względu na wynik finalnego meczu sezonu z Orłem Łękawica.