Boisko uniemożliwiało grę w piłkę. Przegraliśmy zasłużenie, lecz uważam, że końcowy wynik jest za wysoki – stwierdził na wstępie szkoleniowiec jaworzan, Krzysztof Dybczyński. Nie było to widowisko najwyższych lotów, pełne futbolowego kunsztu. Zamiast tego twarda walka o każdą piłką. W tych warunkach lepiej odnaleźli się gospodarze, którzy w 20. minucie objęli prowadzenie. Michał Nagi szukał dośrodkowania, lecz piłka w polu bramkowym niespodziewanie skozłowała i po rękach Pawła Duraja wpadła do bramki.
 
Po przerwie Czarni chcieli odmienić losy meczu. Pojedyncze próby Tomasza Stanisławskiego czy Michała Sztykiela to było za mało, aby przeciwstawić się zwartej formacji defensywnej MKS-u, na którą zawodnicy z Lędzin postawili nacisk. Gospodarze swych szans upatrywali po kontratakach i to przyniosło im drugą bramkę. Na listę strzelców w 65. minucie ponownie wpisał się Nagi, który wykończył dośrodkowanie z bocznego fragmentu boisku. 3. minuty później było już 3:0, gdy Mateusz Śliwa celnie przymierzył z rzutu wolnego z ok. 25. metrów. Czarnych dobiła bramka Grzegorza Kostrzewy z 77. minuty, który wygrał pojedynek sam na sam z Durajem.