– Zagraliśmy najzwyczajniej zły mecz. Byliśmy bardzo niekonsekwentni i na dużo pozwalaliśmy rywalowi. Źle poruszaliśmy się po boisku i na korekty po przerwie było za późno, aby o jakiekolwiek zdobycze punktowe się pokusić, choć wyglądało to o wiele lepiej z naszej strony – tak do spotkaniu w Cieszynie odnosi się Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec beniaminka z Węgierskiej Górki, któremu przychodzi najwyraźniej płacić frycowe po awansie.

Scenariusz spotkania był na wskroś pozytywny dla cieszynian, którzy niemal każdą swoją ofensywną akcję wieńczyli bramkowym łupem. Początek to efektowne wypady Piasta i hat-trick, jakiego już w 20. minucie miał na koncie Ireneusz Jeleń. Dublet przed pauzą skompletował Maciej Kaczmarczyk, w protokole zaistniał również Maksymilian Broda, a gospodarze w sposób niepodzielny dyktowali warunki. Zresztą – wynik 6:0 nie stanowi żadnego przekłamania względem skuteczności miejscowych i niefrasobliwości zawodników Metalu.

Druga połowa – co należy mieć na względzie przy przesądzonych losach meczu – należała do gości. Beniaminkowi nieudany wyjazd osłodziły bramki Dominika Juraszka, Marcina Kochutka z rzutu wolnego oraz Marcina Górnego. Podopieczni Sławomira Macheja ręce w geście radości wznosili tylko po skompletowanym hat-tricku Kaczmarczyka, ale w kilku innych sytuacjach zespół wyżej notowany w tabeli „okręgówki” pudłował – tu m.in. odnotować należy stemplowanie aluminium przez Jelenia i Kaczmarczyka.