Losy sparingu spadkowiczów z III ligi rozstrzygnęła akcja z 34. minuty. Beskid wykorzystał błąd bielskiego zespołu przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Błażej Niezgoda wówczas skapitulował po raz pierwszy i ostatni. „Górale” na porażkę – biorąc pod uwagę przebieg meczu – nie zasłużyli. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce, wypracowali sobie więcej sytuacji bramkowych, głównie po stałych fragmentach gry, ale przegrali. Adrian Widełka nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji, Daniel Stanclik jednej. – Mecz miał wyrównany przebieg, typowy mecz na remis. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie. Moim zdaniem prezentowaliśmy wyższą kulturę gry, operowaliśmy futbolówką, natomiast przeciwnik często konstruował ataki poprzez długie podania. Zabrakło nam doświadczenia, ale zawodnicy kolejną dawka doświadczenia zebrali. Pierwsza połowa była dobra. W drugiej po zmianach w naszych poczynania wkradło się trochę chaosu. Na pewno zaprezentowaliśmy się lepiej niż ostatnio – ocenia Piotr Bogusz porównując występ swoich podopiecznych do przegranego 0:4 sparingu z Sarmacją Będzin.

Mecz z IV-ligowcem z Andrychowa był ostatnim sprawdzianem formy młodych „Górali”. – Być może w sobotę zorganizujemy gierkę wewnętrzną z udziałem zawodników pierwszego zespołu. Oczywiście z tymi, którzy nie zagają z meczu I ligi. Będę w tej sprawie się konsultował z trenerem Dariuszem Dźwigałą – kończy trener rezerw Podbeskidzia.