Gospodarze wcale zadania łatwego nie mieli. Nie dość, że do Ustronia zawita zawsze mocny i groźny Decor Bełk, to jeszcze podopiecznym Ryszarda Kłuska przydarzył się kosztowny błąd. W 17. minucie golkiper Michał Skocz tak niefortunnie wybił piłkę, że dopadł do niej Wojciech Rasek, po czym ulokował ją w siatce. Niekorzystny przebieg zdarzeń piłkarzy Kuźni jednak zmobilizował i to istotna odmiana w porównaniu do potyczek wcześniejszych z obecnego sezonu.
 


Na całe szczęście miejscowi byli w stanie przed zejściem na przerwę wyrównać wynik. W 34. minucie Ferreira Donavan zagrał na 2 kontakty z Jakubem Fiedorem, który pokonując bramkarza Decoru potwierdził dobrą formę. Również w 63. minucie młody pomocnik "zgrzeszył" skutecznością w zamieszaniu. A że w pozostałym fragmencie meczu za pomyłkę z premierowej odsłony doskonale rehabilitował się między słupkami Skocz, to goście wyjechali z Ustronia bez punktowych łupów. Triumf Kuźni mógł być bardziej okazały, gdyby w 70. minucie Fabrice Essama nie dał się dogonić defensorom Decoru w sytuacji sam na sam z jego golkiperem, bądź też jego zmiennik Paweł Niewiadomski nie ostemplował słupka w minucie 90.

Faktem jest, że Kuźnia odniosła pierwsze zwycięstwo na IV-ligowym poziomie w trwającym sezonie. - Bardzo się z tego cieszymy, że wreszcie ruszyliśmy z miejsca. Czuć ulgę, ale to dzięki konsekwentnej grze, której dziś nam nie brakowało - ocenia trener Kłusek.