W poprzednim sezonie piłkarzom z Radziechów długo nie wiodło się w lidze. Sytuacja zmieniła się, gdy wiosną regularnie GKS rywalizował na dwóch frontach.

Koziel Mariusz GKS Radz „Fiodory” złapały wówczas właściwy rytm. Punkty zespół GKS-u zgarniał systematycznie na poziomie IV-ligowym, przechodził zarazem kolejne szczeble pucharowe aż do beskidzkiego finału rozgrywek. Czy i tym razem gra w Pucharze Polski okaże się pomocna? – Puchar to dobra okazja, aby podbudować się, bo nie mamy podniesionych głów i widać to na boisku – mówi trener Mariusz Kozieł. W środę radziechowianie zagrają z b-klasowym Orłem Łękawica, rewelacją pucharowych zmagań na Żywiecczyźnie.

Tymczasem w sobotę GKS poniósł kolejną porażkę ligową – szóstą w siedmiu spotkaniach obecnego sezonu i pozostał na przedostatnim miejscu w stawce. – Przyczyn naszych porażek jest sporo, ale nie chciałbym o nich mówić. Nie pozostaje nic innego, jak wziąć to wszystko „na klatę” i dalej trenować. Moim zdaniem brakuje przełamania, abyśmy znaleźli się na właściwych torach – dodaje szkoleniowiec „Fiodorów”.

Optymizm w Radziechowach? – W piątek urodził mi się syn – cieszy się Mariusz Kozieł. Następnego dnia niebiosa nie były już tak łaskawe.

Zapraszamy jeszcze do przypomnienia wydarzeń sobotniego starcia z Krupińskim Suszec, obiektywem Grety Olak.