Postronni kibice z pewnością się nie zawiedli, wszak obejrzeli starcie pełne walorów piłkarskich oraz emocjonalnych. Puchary, jak mówi wyświechtane powiedzenie, rządzi się swoimi prawami. Namiastkę potwierdzenia tej maksymy mieliśmy w 14. minucie, gdy Spójnia objęła prowadzenie za sprawą trafienia Bartosza Rutkowskiego, który mocno i precyzyjnie uderzył zza "16". Kilka chwil wcześniej jego próbę zatrzymał Jakub Szumera. 

 

Z każdą kolejną minutą na boisku zaczęli się czuć pewnie "rekordziści", którzy chcieli potwierdzić przewagę nie tylko "na papierze". Do przerwy zdołali oni wyrównać stan meczu. 32. minuta to faul jednego z graczy Spójni na nowym nabytku Rekordu - Danielu Iwanku. W takich sytuacjach, z "wapna" doświadczony Tomasz Nowak nie zwykł pudłować i tak też było w tej sytuacji. 

 

Wynik remisowy oczywiście w żaden sposób nie satysfakcjonował III-ligowca, który od początku drugiej połowy mocno ruszył na rywala. W 47. i 52. minucie dwukrotnie trafienie celebrował Daniel Świderski. Rosły napastnik wpierw na gola zamienił dobrze rozegrany rzut z autu, a następnie golem spuentował akcję Nowaka i Macieja Mańki. Chwilowy przestój strzelecki Rekordu zakończył w 78. minucie Kacper Kasprzak, który głową ulokował piłkę w siatce. Następnie Spójnia nieco podreperowała wynik, gdy Daniel Sobas wykorzystał rzut karny, jednak ostatni "głos" należał do bielszczan. W 89. minucie Świderski skompletował hat-tricka, wykańczając ładną "solówkę" Filipa Walusia.