Gospodarze ustawili również mecz dobrze dla siebie, a to zasługa zakończonej golem w 5. minucie indywidualnej szarży Błażeja Cięciela. Nie znaczy to jednak, że dankowiczanom grało się łatwiej. Sytuacje wprawdzie stwarzali, by wspomnieć o wyjściu Michała Sewery w 20. minucie czy „kotle” z 25. minuty po wrzutce Wojciecha Sadloka, ale piłkarze z Tychów bynajmniej dłużni nie pozostawali. Poważnym ostrzeżeniem była okazja ZET-ki z 38. minuty, przy której zagrożenie „skasował” dopiero pewny przez cały mecz Dominik Kraus.
 



Wolą doprowadzenia co najmniej do remisu przyjezdni wykazywali się również po zmianie stron. – Rywal coraz mocniej nacierał i długimi fragmentami niemal wyłącznie się broniliśmy. To jednak czyniliśmy skutecznie – przyznaje Artur Bieroński, szkoleniowiec Pasjonata. A jakby tego było mało miejscowi swoje zrobili także z przodu. W 66. minucie Nikodem Kądziołka tuż po zameldowaniu się na murawie dograł do Sewery, który podwyższył zaliczkę na bardzo już konkretną. Zwycięstwo Pasjonata stało się niezagrożone, gdy w 76. minucie po faulu na Dominiku Kopciu „z wapna” sprawiedliwość wymierzył Adrian Herok.

I wobec prowadzenia 3:0 w żadnej mierze nastrojów w dankowickich szeregach nie zmącił gol, o którego – dodajmy w pełni zasłużenie – tyszanie pokusili się w 86. minucie spotkania. – To my byliśmy mega skuteczni, bo przeciwnik prezentował się lepiej pod względem fizycznym i operowania piłką. Odnieśliśmy mentalnie ważną wygraną z solidnym zespołem – dodaje Bieroński.