O triumfie Górala przesądziła bramka Mirosława Łacka z 57. minuty. „Stykowy” wynik 1:0 do końca nie gwarantował, że to zespół wyżej notowany zgarnie wszystkie punkty, ale ostatecznie tak właśnie się stało. Jak rozstrzygnięcie odebrano w szeregach „Fiodorów”? – Na pewno z dużym niedosytem. Ale to scenariusz, który się w tej rundzie powtarza. Mamy znów świetną szansę, aby otworzyć wynik meczu, bo bardziej idealnej, jak rzut karny nie można sobie wymyślić. Szkoda, bo kawał zdrowia i zaangażowania drużyna zostawiła na boisku, choć sytuacja kadrowa wymusiła u nas wiele rotacji i konieczność gry na nie swoich nominalnych pozycjach – opowiada Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec radziechowian.

O ile dla piłkarzy GKS-u bieżący sezon jest kompletnie nieudany, a bardziej niż w górną część tabeli muszą oglądać się na drużyny wspinające się w tabeli, tak Góral zachował pozycję wicelidera i pozostaje w grze o tytuł. – Z tego względu to bardzo ważne punkty. Nie przyszły nam łatwo. W pierwszej połowie prezentowaliśmy się wyjątkowo słabo. Natomiast po przerwie na boisko wyszła jakby całkowicie inna drużyna. Reakcja była więc właściwa, mocno pomogły zmiany i wejście zawodników z ławki. Pokazaliśmy charakter i taki zespół chciałbym widzieć za każdym razem – oznajmia Dariusz Rucki, grający trener ekipy z Istebnej.