Zaległość „naszym” IV-ligowcom przyszło odrabiać w warunkach trudnych. Lepiej w nich – co dziwić nie powinno – poczynali sobie gospodarze. – Mecz toczył się w szybkim tempie, sporo było biegania. Grało się nam dobrze przy nasiąkniętym wodą boisku, prowadziliśmy atak pozycyjny, a rywal szukał swoich okazji do kontrowania – opowiada Adrian Olecki, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia, które przewagę optyczną udokumentowały golem zamykającym pierwszą połowę. W 41. minucie Filip Piecuch dośrodkował z prawego skrzydła po ziemi, na 10. metrze piłkę przyjął Patryk Czader, który po zwodzie płaskim uderzeniem pokonał Łukasza Byrtka.

Bielszczanie prowadzili do pauzy zasłużenie i też po przerwie byli drużyną stwarzającą lepsze wrażenie. Zaprzepaścili jednak doskonałą sposobność, by w 68. minucie rezultat poprawić na swoją korzyść. Dawid Kukuła został sfaulowany w obrębie pola karnego, ale „z wapna” kosztem bramkarza Orła pomylił się oddając nazbyt sygnalizowany i niedostatecznie silny strzał Giorgi Merebaszwili. Gruzin również w końcowej fazie spotkania winien futbolówkę ulokować w siatce, ale z bliska spudłował. Goście z Łękawicy przy odrobinie szczęścia mogli coś na „Górce” ugrać. Tu na odnotowanie zasługuje próba Szymona Byrtka z rzutu wolnego, gdy bielskie rezerwy przed stratą gola uchronił słupek.

Tej wiosny piłkarze Podbeskidzia II kontynuują zatem marsz w górę IV-ligowej tabeli. Środowa wygrana numer 7. w tej rundzie osiągnięta została mimo istotnych kadrowych absencji, wszak trener Olecki skorzystać nie mógł z kontuzjowanych – Dawida Polkowskiego, Michała Stempniewicza oraz Franciszka Liszki. Obiecujący debiut „w podstawie” na tym poziomie rozgrywkowym zaliczył Patryk Burda z rocznika 2006. – Ze swoich założeń systematycznego wprowadzania młodzieży nie rezygnujemy. Cieszy, że nie cierpi na tym jakość naszej gry – dodaje szkoleniowiec „dwójki” Podbeskidzia.