Miniony weekend przyniósł najważniejsze rozstrzygnięcia w Bielskiej Lidze Okręgowej oraz dwóch A-klasach. Szampany wystrzeliły w Landeku, Kobiernicach oraz Zebrzydowicach. Mistrzostwo zobowiązuje, podnosi zarazem poprzeczkę. felieton Historyczny awans, spadek, kolejny awans. Historia zatoczyła koło. Spójnia Landek wraca do IV ligi. Podopieczni Jarosława Zadylaka byli głównym kandydatem do awansu, roli faworyta sprostali. Przez cały sezon czuli na plecach oddech drużyny z Wisły, na kolejkę przed końcem zapewnili sobie awans. Spadkowiczów z ligi IV dzielą w tabeli trzy punkty, ale Spójnia mecze z najgroźniejszym rywalem rozstrzygała na swoją korzyść – 5:2 na wyjeździe, 3:0 u siebie. Przede wszystkim w tych spotkaniach pokazała, że na awans zasłużyła. Łatwo nie było, każdy na mecz z liderem mobilizuje się bowiem podwójnie. Mistrz przegrał w całym sezonie tylko jeden mecz, w Bestwinie. Chapeau bas!

Po roku przerwy powrót na wyższy szczebel świętują także z Kobiernicach. Soła awans przypieczętowała w imponującym stylu. Wynik 10:0 mówi sam za siebie. Warto zaznaczyć, iż pokonała zespół walczący o uniknięcie degradacji. Drużyna Zbigniewa Skórzaka długo rywalizowała o pozycję numer jeden z Przełomem Kaniów, ostatecznie swego dopięła. W klubie mistrzowskich aspiracji przed rozpoczęciem sezonu nie ukrywał nikt. Trener Skórzak nie ukrywa konieczności uzupełnienia i wzmocnienia kadry. Ta, nawet jak na a-klasowe warunki, nie należy do rozbudowanych. Więcej o postawie i przyszłości mistrza bielskiej A-klasy na naszych łamach jutro – w rozmowie z trenerem.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Tymi słowami można podsumować rozstrzygnięcia w skoczowskiej A-klasie. Przed sezonem w roli faworytów do awansu wymieniane były zespoły z Drogomyśla i Strumienia. Z tylnego siedzenia zaatakowała Spójnia Zebrzydowice, która po raz trzeci w historii wygrała rozgrywki tego szczebla. Zwycięski remis w meczu z Olzą Pogwizdów stanowił zwieńczenie sezonu, w którym drużyna grała równo i konsekwentnie. To był klucz do sukcesu. Wisła i Błyskawica na powrót do „okręgówki” muszą poczekać. 

Wzór do naśladowania – LKS Leśna. Zespół prowadzony przez Sebastiana Szymalę wygrał ligę grając składem opartym o zawodników miejscowych. Można zatem! Bez armii zaciężnej, graczy sprowadzanych z zewnątrz, w oparciu o pracę u podstaw, szkolenie młodzieży. Osobiście będę trzymał kciuki za mistrza żywieckiej A-klasy, który w trudnych czasach dla klubów z niższych lig i mniejszych miejscowości wskazuje właściwą drogę.

PS. Redakcja Sportowych Beskidów składa gratulacje wymienionym zespołom. Dziękujemy za emocje w kończącym się sezonie. Prosimy o kolejne. 

Krzysztof Biłka SportoweBeskidy.pl