
Piłka nożna - A-klasa
Spadkowicz bez trenera. „To zmiana potrzebna dla obu stron”
Sezon ubiegły piłkarze Borów Pietrzykowice zakończyli przykrą degradacją do żywieckiej A-klasy. Tu spadkowiczowi nie wiedzie się najlepiej, toteż trenerską roszadę trudno uznać za bardzo nieoczekiwaną.
O możliwym rozstaniu szkoleniowca Tomasza Fijaka z Borami mówiło się już w trakcie rundy jesiennej, w której piłkarze z Pietrzykowic dobre występy przeplatali znacznie słabszymi z licznymi punktowymi stratami. Rundę Bory zwieńczyły ostatecznie na 6. miejscu w tabeli i wydaje się na ten moment bardzo mało prawdopodobne, by na szczebel „okręgówki” udało się powrócić.
Właśnie rezultaty poniżej oczekiwań stały się podłożem zmiany na trenerskim stołku. – Przekazałem w rozmowie z prezesem swoją decyzję o rezygnacji z dalszego prowadzenia drużyny. Wspólnie zresztą doszliśmy do wniosku, że może to mieć pozytywne skutki dla zespołu, bo wyniki w minionej rundzie pokazały taką konieczność – mówi nam trener Fijak.
Szkoleniowcem Borów był przez 2,5 roku. W tym czasie drużyna wywalczyła historyczny awans do ligi okręgowej z A-klasy, ale w kolejnym sezonie zaliczyła spadek w dramatycznych okolicznościach. – Działo się naprawdę dużo. Ale pracę w Pietrzykowicach będę wspominał bardzo miło. Spotkałem tu świetnych, zaangażowanych ludzi. Dla mnie jako trenera ten okres był okazją do zebrania doświadczenia. Czas jednak na nowe wyzwania, bo trzeba się rozwijać – klaruje były już opiekun Borów, który nie ukrywa, że ma propozycje objęcia innych zespołów w beskidzkim regionie.
Właśnie rezultaty poniżej oczekiwań stały się podłożem zmiany na trenerskim stołku. – Przekazałem w rozmowie z prezesem swoją decyzję o rezygnacji z dalszego prowadzenia drużyny. Wspólnie zresztą doszliśmy do wniosku, że może to mieć pozytywne skutki dla zespołu, bo wyniki w minionej rundzie pokazały taką konieczność – mówi nam trener Fijak.
Szkoleniowcem Borów był przez 2,5 roku. W tym czasie drużyna wywalczyła historyczny awans do ligi okręgowej z A-klasy, ale w kolejnym sezonie zaliczyła spadek w dramatycznych okolicznościach. – Działo się naprawdę dużo. Ale pracę w Pietrzykowicach będę wspominał bardzo miło. Spotkałem tu świetnych, zaangażowanych ludzi. Dla mnie jako trenera ten okres był okazją do zebrania doświadczenia. Czas jednak na nowe wyzwania, bo trzeba się rozwijać – klaruje były już opiekun Borów, który nie ukrywa, że ma propozycje objęcia innych zespołów w beskidzkim regionie.