
Stadiony świata na otwarcie pogromu
W Żabnicy spotkały się zespoły zamykające stawkę Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Skałka podejmowała beniaminka z Leśnej.
Sytuacja Skałki i Leśnej w ligowej tabeli nie jest do pozazdroszczenia. Przed tą kolejką piłkarze z Żabnicy tracili do bezpiecznego miejsca 9 punktów, natomiast beniaminek aż 15. Tylko seryjne zwycięstwa do końca sezonu mogą uratować te zespoły przed degradacją z "okręgówki".
Samo spotkanie rozgrywane w ramach 23. kolejki lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy już w 12. minucie objęli prowadzenie. Dominika Szczotkę przepięknym uderzeniem z dystansu pokonał Radosław Widuch. Skałka na to trafienie odpowiedziała niebawem. Marcin Koźlik dostrzegł lepiej ustawionego kolegę, a Artur Sawicki ze spokojem umieścił piłkę w siatce.
- Do 25. minuty wydaje mi się, że prowadziliśmy grę. Mieliśmy więcej sytuacji i na pewno dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Gola straciliśmy po strzale w same widły. Coś niesamowitego. Co do pozostałej części meczu... wstyd, po prostu wstyd. Ciężko coś więcej powiedzieć - nie krył rozczarowania po końcowym gwizdku Łukasz Błasiak, szkoleniowiec Skałki, która uległa aż 1:7.
Jeszcze przed przerwą miejscowa defensywa dała zaskoczyć się czterokrotnie. Szczotkę do kapitulacji po dwakroć zmusił Kajetan Lach, po jednej bramce dorzucili natomiast Grzegorz Rzeszótko oraz ponownie Widuch. Po zmianie stron Leśna jeszcze dwa razy mogła celebrować bramkę. Na listę strzelców wpisali się Łukasz Biegun i Lach. Ostatecznie zespół Seweryna Caputy zwyciężył w Żabnicy 7:1.