SportoweBeskidy.pl: Trener z Czech codziennie pracujący w klubie tenisowym w Bielsku-Białej? Jak doszło do takiej współpracy?
Stavros Wawrzos:
Przez ostatnie 13 lat byłem związany z klubem SC Ostrava, a na treningi i zawody przyjeżdżali do nas tenisiści z Polski. Tak nawiązałem współpracę z utalentowanym tenisistą ze Szczecina Dawidem Kuczerem, później byli też inni zawodnicy, jak np. Mikołaj Wrzoł, podopieczny bielskiego klubu. Zarządzający klubem Piotr Szczypka i Wojciech Wrzoł przedstawili mi podczas jednego ze spotkań propozycję współpracy z młodym, ambitnym i chcącym rozwijać się klubem w charakterze koordynatora działań szkoleniowych. Uznałem, że to ciekawa perspektywa. Nie jest tak, że do klubu przyszedł trener z Czech, który wszystko wie najlepiej i będzie innych uczył, jak wygląda prawdziwy tenis. Moim celem jest pomoc, doradzanie i wspólne dążenie z pracującymi tu trenerami, aby klub był ciągle wśród najlepszych w Polsce, a jednocześnie zbliżał się choćby do poziomu, jaki prezentują rówieśnicy w Czechach. W Bielsku-Białej są bardzo dobre warunki do rozwoju, ale ten możliwy będzie przy odpowiedniej pracy.

SportoweBeskidy.pl: I jak ten proces przebiega w pierwszych miesiącach?
S.W.:
Małymi krokami idziemy do przodu. Ruszyliśmy z tenisowymi szkółkami, zmniejszyliśmy liczebność grup, dokonaliśmy też pewnych podziałów w poszczególnych kategoriach wiekowych. Wytłumaczyliśmy rodzicom, że trzeba więcej, ale i intensywniej trenować, bo to przyniesie wynik, jakiego oczekujemy. Pierwsze efekty już widać. Kilka dni temu nasz młody tenisista Kuba Jędrzejczak wygrał mocno obsadzony turniej skrzatów w Puszczykowie. Cały czas współpracujemy w trenerskim gronie i zwracamy uwagę na różne istotne kwestie dla prawidłowego rozwoju młodych tenisistek i tenisistów. Wdrażamy stopniowo kompleksowe patrzenie na naszych podopiecznych. Odpowiednia rozgrzewka, pilnowanie elementów techniki i taktyki, sprawy związane z właściwym odżywianiem i regeneracją po treningach, bliski kontakt z rodzicami – to wszystko bardzo ważne aspekty. Mamy też już kolejne ciekawe plany i pomysły. W styczniu dla zawodników BKT Advantage przeprowadzimy jednodniowe campy, w których będą mogli dowiedzieć się m.in. wiele od specjalisty w przygotowaniu kondycyjnym, czy dietetyka.

SportoweBeskidy.pl: Z jaką wizją pan pojawił się w klubie? Co pana zdaniem jest kluczowe dla prawidłowego rozwoju tenisowego?
S.W.:
Niezwykle ważne jest według mnie to – i należy wspomnieć o tym w pierwszej kolejności – że klub wspiera młodych zawodników. Widać to na każdym kroku. Chciałbym, żeby trenerzy pracowali w sposób jednolity, bo tenisowa droga każdego z zawodników to taki bieg na długi, a nawet bardzo długi dystans. Pamiętajmy, że to wymagający sport, trzeci najtrudniejszy pod względem koordynacji ruchowej po łyżwiarstwie figurowym i gimnastyce. Do tego jeszcze przecież dochodzą wszelakie kwestie techniki zagrań. Nie można zapomnieć o przygotowaniu mentalnym. Uważam za prawdziwe wyzwanie to, aby wśród naszych tenisistek i tenisistów ukształtować tzw. mentalność zwycięzcy. To temat wyjątkowo indywidualny, bo nie brakuje świetnych zawodników na treningach, którzy po prostu „spalają się”, gdy dochodzi do rywalizacji na korcie. Sam grałem w tenisa i wiem jak ważne jest to, aby „głowa” była odpowiednio nastawiona. W tym celu stosuje się podczas treningów różne formy, na przykład gry od stanu 0:40 w niekomfortowych warunkach. Pomaga też intensywność zajęć i próba pokazania swojego najlepszego tenisa „na zmęczeniu”.

SportoweBeskidy.pl: Rok kalendarzowy zbliża się ku końcowi. Przed wami jeszcze jednak bardzo ważne turnieje halowe. Drużyny BKT Advantage zagrają niebawem o krajowe medale wśród skrzatek, kadetek i juniorek. Na co liczycie?
S.W.:
Nie mam na razie przy trzech miesiącach pracy takiego rozeznania w ocenie siły innych klubów, ale postaramy się zagrać jak najlepiej i ugrać ile będzie się dało. Pracujemy ciężko, bo tylko takie podejście do obowiązków może przynieść powodzenie. Fajnie byłoby wywalczyć medale, ale wcale nie będzie to proste, bo zależy to od wielu czynników podczas krótkiego turnieju.

SportoweBeskidy.pl: Tenis ewoluuje pana zdaniem w dobrą stronę? Zmiany są konieczne?
S.W.:
Przyznam szczerze, że nie podobają mi się niektóre pomysły. Sety, które miałyby być rozgrywane do czterech gemów spowodowałyby większą przypadkowość meczów. Z jednej strony faworyzowałoby to zawodników słabszych, z drugiej sprawiało, że przygotowanie fizyczne i intensywny trening straciłyby na znaczeniu. Podobnie oceniam kontynuowanie gry przy serwisie po taśmie, bo element szczęścia może bardzo zyskać na znaczeniu. Można by spokojnie poszukać innych sposób, aby mecze skrócić skoro już do tego się dąży. Warto natomiast rozważyć możliwość doradzania zawodnikom przez trenerów w trakcie meczu, oczywiście w jakiejś ograniczonej formie, czy rozwijanie systemu tzw. jastrzębiego oka w ocenie spornej piłki.